Pewnego dnia powiemy sobie wszystko
Reż.: Emily Atef
Wyk.: Marlene Burow, Felix Kramer, Cedric Eich
Niemcy, rok 1990. Bohaterka filmu Maria ma 19 lat i mieszka ze swoim narzeczonym w domu jego rodziny. Matka chłopca traktuje ją jak córkę, której nigdy nie miała. W małej wsi w Turyngii czuje się już zachodzące zmiany. Do rodziny Johannesa przyjeżdżają krewni z Niemiec Zachodnich, bliscy sobie ludzie widzą się pierwszy raz od lat. Sam Johannes marzy o tym, by zostać fotografem. Kupuje aparat, dokumentując życie wsi szykuje teczkę, którą chce przedstawić na egzaminie w artystycznej szkole. Ale Emily Atef przede wszystkim obserwuje Marię, która jest zafascynowana czterdziestoletnim rolnikiem z tej samej wsi. Ich ukrywany przed wsią romans, początkowo oparty na seksie, zaczyna przekształcać się w ważny dla Marii związek.
Z każdą minutą „Pewnego dnia powiemy sobie wszystko” coraz bardziej staje się opowieścią o tej namiętności. Powoli przestaje być ważne społeczne tło, a szkoda, bo rejestracja zmian i zderzenia mentalności wschodnich i zachodnich Niemiec mogła być interesująca. Jednak Emily Atef, pracująca w Niemczech reżyserka pochodzenia francusko-irańskiego, wybiera inną drogę. Ma do tego prawo. I choć historii o nastolatkach zauroczonych dojrzałymi mężczyznami było wiele, trzeba przyznać, że w jej filmie atmosfera gęstnieje z każdą minutą, a uczucia i namiętności podniesione są do potęgi.