„Absolutni debiutanci” na Netflixie. Kolejne debiuty aż do śmierci

David Bowie byłby chyba zadowolony, gdyby zobaczył polski serial Netflixa „Absolutni debiutanci” z Martyną Byczkowską, którego tytuł przypomina hit Anglika. Epizod zagrał Maciej Maleńczuk.

Publikacja: 23.11.2023 03:00

Lena (Martyna Byczkowska), marząc o filmówce, kręci odważny film z własnym udziałem

Lena (Martyna Byczkowska), marząc o filmówce, kręci odważny film z własnym udziałem

Foto: Robert Pałka Netflix

Ten serial bywa reklamowany jako film dla młodzieży, ale dzięki młodzieńczej energii bohaterów, którzy skończyli maturę, można się poczuć znowu częścią tej grupy docelowej, nie cierpieć na peselozę, bez względu na faktyczną różnicę wieku. Czujemy wiatr w plecy: skończył się rok szkolny, zaczęło się lato, jest wyjazd nad morze, piękna pogoda i szansa na miłość.

Sześcioodcinkowy serial Netflixa autorstwa Kamili Tarabury i Niny Lewandowskiej wyreżyserowały Kamila Tarabura i Katarzyna Warzecha, które poznały się w filmowej Szkole Wajdy i pracowały na planie „Zielonej granicy” Agnieszki Holland. Scenariusz napisały Nina Lewandowska, Kamila Tarabura i Jędrzej Napiecek. Te nazwiska niewiele jeszcze masowej widowni mówią, ale już sam tytuł „Absolutni debiutanci” w świecie, gdzie trzeba być gwiazdą od urodzenia, daje alibi w okresie, gdy twórcy zaczynają walkę o lepszą pozycję w streamingowych rankingach.

Delikatny przyjaciel

Tytuł można powiązać ze szlagierem Davida Bowie’ego z 1986 r., który wylansował się bardziej niż serial przygotowany przez Juliena Temple’a. Film pokazywał popkulturowe przesilenia przełomu lat 50. i 60., gdy miejsce jazzu zajął rock and roll. Był krytyką kompromisów, w jakie można zabrnąć, myśląc o karierze.

Czytaj więcej

„Informacja zwrotna”: serial wg Żulczyka popularniejszy od „The Crown” o Lady Di

Młody fotograf stracił miłość projektantki, która dla sukcesu zgodziła się poślubić dobrze ustawionego geja. W polskim serialu bohaterowie też walczą z kompromisami, jednak wewnętrznymi, a być może do końca sami siebie nie znają, i dopiero czerwcowa przygoda pomoże im się dookreślić w relacjach z rówieśnikami.

Reżyserki zgodnie z duchem feministycznych czasów postawiły w centrum opowieści dynamiczną dziewczynę Lenę (świetna Martyna Byczkowska). To ona trzyma kamerę w „Absolutnych debiutantach" i kręci film, mający być przepustką na studia w filmówce. Lena ma przy sobie wieloletniego przyjaciela Niko (Bartłomiej Deklewa), jednak nie jest on typem faceta, a tym bardziej aktora, który chwyci dziewczynę za rękę i zaprowadzi na spotkanie z intrygującym życiem na ekranie. To lepszy materiał na kumpla niż kochanka, co stanowi problem. Lena postanowiła bowiem przygotować na egzamin film, który – choć jest kostiumowy – przykuwać ma uwagę ostrą sceną erotyczną z ich aktorskim udziałem.

Gdy Niko kryguje się jak prawiczek, na horyzoncie pojawia się grupa młodych koszykarzy i kapitan Igor (Jan Sałasiński). Szybko dołącza do artystycznego duetu, woląc być w trójkącie niż doskonalić rzuty za trzy punkty.

W świecie młodzieńczych przetasowań, nic nie jest, oczywiście, stabilne. Uczuciowa karuzela rozkręca się z odcinka na odcinek. Lena dąży różnymi podstępami do nagrania erotycznej sceny, zaś Igor flirtuje jeszcze z miejscową blondynką (Paulina Krzyżańska).

Czytaj więcej

Startuje szósty sezon „The Crown”. Czy wzbudzi kontrowersje?

Mamy wątek migracyjny, młodej dziewczyny, która nie chce być ani sezonową miłością, ani sezonową kelnerką w restauracji ojca. Ma ambicje i marzy o wyjeździe do dużego miasta. Chwilowy azyl znalazła, waletując w przyczepie na kempingu. Kierownika, twardziela o miękkim sercu, gra Maciej Maleńczuk w kowbojskim kapeluszu, jakby jego marzenia skończyły się na bocznym torze Pikniku Country.

Wakacje, do których tęsknią młodzi ludzie, dla pokolenia rodziców, jak to często bywa, stają się pierwszą od dawna okazją do szczerej rozmowy i czasem trudnych rozliczeń przy kieliszku. Między rodzicami Leny oraz Niko trwa emocjonalne rodeo. Matka Leny (Katarzyna Warnke) ma nowego faceta, z którym lubi się kochać, gdy jest „wolna chata”. Niestety, druga para snuje się po pokojach w stanie ewidentnego kryzysu małżeńskiego, który on (Andrzej Konopka) stara się zakończyć romantycznym gestem w rocznicę związku, bo jest w nim słabszy. Jego żona (Anna Krotoska), choć niewiele mówi, ewidentnie może mieć do zakomunikowania coś niezwykle przykrego.

Taniec „Pulp Fiction”

Martyna Byczkowska, grając młodą reżyserkę, skradła wszystkim show. Jest w niej coś z Agnieszki z „Człowieka z marmuru” i dynamiki Krystyny Jandy. Podobny dygot i niecierpliwość, gdy inni nie nadążają za jej energią. A przecież siła jej postaci nie rodzi się z totalnej pewności siebie. Podjęła odważną decyzję, bo inaczej nie potrafi, bo takie są dziś kobiety, co nie znaczy, że nie ma chwili słabości. Gdy traci panowanie nad sobą i rzeczywistością, musi strząsać charakterystycznym odstresującym gestem napięcie z dłoni. W innej temperaturze emocji gra wspaniale matkę Nika Anna Krotoska. To aktorka, która posiadła rzadką dziś sztukę operowania znaczącym milczeniem, wrażliwością, z trudem zachowanym spokojem. Jej bohaterka nie słowami załatwi swoje sprawy, lecz czynami.

Kluczowe w serialu są sceny miłosnego trójkąta młodych oraz mecz, który toczy się o punkty i kontrakt Igora z ważnym agentem (Mariusz Bonaszewski). Napęd dramaturgii stanowi zasada, że nikomu nie uda się zrealizować planów, tak jak o nich myślał. Prawie wszyscy bohaterowie zaczynają nowe życie, czyli są absolutnymi debiutantami, nawet w pokoleniu rodziców. W kilka przełomowych dni dowiedzieli się o sobie więcej niż przez wiele wcześniejszych lat.

Czytaj więcej

„Informacja zwrotna”. Śmierć rodziny według Żulczyka

Nie obywa się bez coming outów. Smaczkiem jest scena z Leną i Nikiem, gdy na hip-hopowej imprezie imponują w stylu retro tańcem z „Pulp Fiction”. Naprawdę są dobrzy w rolach Umy Thurman oraz Johna Travolty.

Film trąci może zbytnio polityczną poprawnością, ale wbrew naszym czasom jest niezwykle delikatny i nie ma w nim panoszącego się w wielu produkcjach chamstwa oraz wulgarności. W finałowej scenie zagrała zaś Agnieszka Holland, która i tym razem zadbała, by na granicy wielu trudnych spraw zwyciężył zielony kolor nadziei.

Ten serial bywa reklamowany jako film dla młodzieży, ale dzięki młodzieńczej energii bohaterów, którzy skończyli maturę, można się poczuć znowu częścią tej grupy docelowej, nie cierpieć na peselozę, bez względu na faktyczną różnicę wieku. Czujemy wiatr w plecy: skończył się rok szkolny, zaczęło się lato, jest wyjazd nad morze, piękna pogoda i szansa na miłość.

Sześcioodcinkowy serial Netflixa autorstwa Kamili Tarabury i Niny Lewandowskiej wyreżyserowały Kamila Tarabura i Katarzyna Warzecha, które poznały się w filmowej Szkole Wajdy i pracowały na planie „Zielonej granicy” Agnieszki Holland. Scenariusz napisały Nina Lewandowska, Kamila Tarabura i Jędrzej Napiecek. Te nazwiska niewiele jeszcze masowej widowni mówią, ale już sam tytuł „Absolutni debiutanci” w świecie, gdzie trzeba być gwiazdą od urodzenia, daje alibi w okresie, gdy twórcy zaczynają walkę o lepszą pozycję w streamingowych rankingach.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Gala Otwarcia Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
#1 DZIEŃ – Zaczynamy filmową ucztę!