Proszę się nie spodziewać realistycznego kina. To wizualny i scenariuszowy odlot. W filmie Andrew Dominika można zobaczyć mozaikę z thrillerów Romana Polańskiego, dynamicznych i epickich montaży Olivera Stone’a oraz fantasmagorii Davida Lyncha. Bohaterka tego onirycznego obrazu tylko w migawkach filmowych cytatów, billboardów i plakatów jest czczoną przez wszystkich ikoną kobiecego piękna.
Poza nimi Dominik pokazuje wykorzystywany seksualnie przez mężczyzn kawałek mięsa, któremu odmawia się duchowości i osobowości. Wcześniej zaś dziewczynkę bitą i podtapianą przez matkę, której chorobę psychiczną wywołało odejście ukochanego mężczyzny: ojca Marilyn, który nie zaakceptował „bachora” i zniknął.
Tęsknota za ojcem
Portret przedstawiający kobiecy „ideał” filmowego amanta wisi nad łóżkiem małej Marilyn niczym święty obrazek, zaś idealizacja czy wręcz deifikacja ojca ciąży nad całym życiem. Marilyn ciągle marzy o spotkaniu z „tatusiem”, chce widzieć go w mężczyznach, a faceci to wykorzystują.
Czytaj więcej
Wielka gwiazda przełomu lat 50. i 60. zaistniała na festiwalu w Wenecji dzięki bardzo oczekiwanemu filmowi „Blondynka”. Jest on jednak niespełnioną obietnicą.
Bodaj najbardziej drastycznie pokazany jest motyw macierzyństwa – samotnej matki Monroe, która – popadając w alkoholizm i szaleństwo – przegrywa z życiem, czy też samej Marilyn decydującej się na aborcję, zmuszonej do tego przez okoliczności. Powracająca obsesyjnie scena usunięcia ciąży jest wstrząsająca.