Zwykły autobusowy przystanek. Dwóch dżentelmenów. Letnie garnitury, kapelusze, zegarki na łańcuszku i laseczki ze srebrną gałką. Spotkanie wydaje się przypadkowe, ale to tylko pozór. Starzec grany przez Jana Machulskiego, z pokerową miną kasiarza Kwinto i życzliwością, z której aktor słynął przez lata opieki nad młodymi filmowcami, odsłania przed ekranowym Piotrem (Adrian Perdjon) przyszłość. Przez kolejne kadry będzie jego mistrzem, mentorem, cicerone. Dyskretnym, a jednak obecnym. Kimś, kto dopiero w ostatnich ujęciach odsłoni swoje karty.
[srodtytul]Koncert emocji [/srodtytul]
Zderzenie codzienności z nieoczekiwanym stanowi o oryginalności filmu Cezarego Albina. Zaskakuje nieco staromodny styl bycia Piotra, studenta Uniwersytetu Muzycznego, czy komponowana przez niego muzyka, tak odmienna od tłukącego się po słuchawkach iPodów popu, rapu czy rocka. Znacząca jest kawiarniana scena, w której przed oczami zdumionej dziewczyny i muzy Piotra Basi (Agata Moszumańska) wspólni znajomi dają przepiękny koncert… bez instrumentów.
Zgodnie z tytułem film Albina to jednak nie kameralny zespół, ale pełna orkiestra. Opowieść o młodzieńczej miłości, zaborczości i egocentryzmie dopełniona została bowiem doświadczeniem i klasą: aktorską, muzyczną i plastyczną.
W średniometrażowym (trwającym 65 minut) obrazie obok młodych aktorów poza wymienionym już Janem Machulskim wystąpili także Edward Linde-Lubaszenko i Jacek Fedorowicz. Tło uczuciowych rozterek bohaterów, poza fragmentami warszawskich ulic i pasaży, stanowią wnętrza pełne wysmakowanych detali: obrazów i bibelotów (scenografem jest ojciec reżysera, Andrzej Albin). Jednak najmocniej dopełnia filmową opowieść muzyka. Skomponowana przez Krzesimira Dębskiego i jego syna Radomira.