Orły wzbiły się wysoko. O ich marce nie decydują jednak ani rankingi, ani liczba gości na rozdaniu nagród. Liczy się kondycja naszego kina, które ma za sobą świetny sezon.
Wieczór w Teatrze Polskim należał do „Rewersu” Borysa Lankosza, a jego najgroźniej- szym rywalem był „Dom zły” Wojciecha Smarzowskiego. Oba tytuły odważnie mierzą się z historią, a przy tym nawiązują do teraźniejszości. W nowoczesnej formie opowiadają o uwikłaniu w zło systemu komunistycznego, pokazując zarazem, co z tamtego reżimu zostało w naszej tożsamości.
„Rewers” otrzymał m.in. nagrody za najlepszy film i scenariusz. Borys Lankosz odebrał Orła w kategorii odkrycie roku, a Agata Buzek wygrała rywalizację wśród pierwszoplanowych aktorek, pokonując Kingę Preis („Dom zły”) i Krystynę Jandę („Tatarak”). Osiem statuetek potwierdza, że to najlepszy polski debiut ostatnich lat.
„Dom zły”, druga fabuła w karierze Wojciecha Smarzowskiego, zdobył o połowę mniej nagród. Ale zwycięstwa odniósł w prestiżowych kategoriach. Smarzowski cieszył się m.in. z lauru za reżyserię. Odebrał także nagrodę publiczności.
Natomiast o zawodzie może mówić Xawery Żuławski, reżyser „Wojny polsko-ruskiej”. Jego film miał siedem szans na nagrodę. Wywalczył tylko dwie, za dźwięk i pierwszoplanową rolę Borysa Szyca, który zagrał dresiarza Silnego.