Znajdą się w niej tytuły, firmowane zarówno przez klasyków, z Fellinim, Bergmanem, Bunuelem, Godardem, Kurosawą, Hitchcockiem, Saurą i Tarkowski na czele, jak również przez znakomitych, współczesnych reżyserów, reprezentowanych przez Scorsese, Almodovara, Allena, von Triera, Jarmusha, braci Coen, Lyncha, Redforda, Ozona, Bessona, Campion, Bertlucciego, Hanekego, Leigha, Greenawaya, Wendersa i Kusturicę.
Zobaczymy obrazy znane i głośne, ale również takie, które mogły polskim kinomanom umknąć, np. „Szef wszystkich szefów” von Triera, „Wojna fasolowa” Redforda czy głośne „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Scorsese.
Już jutro cykl otwiera „Miasto kobiet” Federico Felliniego. Sam włoski mistrz nazywał ten film „ogromnie uciążliwym”. Nic dziwnego, przygotowywał go 10 lat. Pomysł zarysował się w 1969 roku, gdy Fellini pracował z Bergmanem nad „Love Duet”. Potem jednak nad projektem zawisło fatum. Kolejni producenci wycofywali się, scenariusz był kilkakrotnie poprawiany.
Tuż przed rozpoczęciem zdjęć w 1979 roku zmarł przyjaciel i stały współpracownik Felliniego — kompozytor Nino Rota. Gdy wreszcie ekipa „Miasta kobiet” wyjechała na plan, od razu wybuchły protesty feministek. Potępiano aktorki biorące udział w filmie, a atmosferę skandalu pogłębiło samobójstwo jednego z wykonawców, Ettore Manniego. Szefowie wytwórni Gaumont wahali się, czy film kończyć, a Fellini popadł w depresję.
W końcu jednak „Miasto kobiet” powstało. I zostało przyjęte najgorzej ze wszystkich dzieł Felliniego. Podczas festiwalu canneńskiego krytycy niemal je zmiażdżyli.