— Joasia miała chyba trudniejsze od nich zadanie — mówi reżyser. — Patrzyła na Hanię i wiedziała, że musi zagrać nie tylko sprytne, rezolutne dziecko. Musi być po prostu małą Śleszyńską. I to ją tremowało.Zdjęcia do filmu właśnie ukończono. Realizowane były na Kaszubach, w Gdańsku, Bydgoszczy i na promie płynącym do Szwecji. To fantastyczno-przygodowa historia osnuta wokół wątku magicznego dębu, z którego po ścięciu zostają wykonane setki różnych przedmiotów posiadających niezwykłe właściwości. Magiczne jest m.in. krzesło. Jeśli ktoś na nim usiądzie i nieopatrznie wypowie życzenie, ono się spełni.— Proszę wyobrazić sobie taką scenę: na magicznym krześle siada konduktorka i marzy, by mieć 100 psów — opowiada reżyser. — Nagle wagon dosłownie zalewa gromada szczeniąt! To było bardzo trudne do nakręcenia. Psiaki właziły dosłownie wszędzie, nawet za kołnierz. Było ciasno, trzeba było uważać pod nogi, by na któregoś nie nadepnąć. W dodatku jeden się zgubił, a był pożyczony. Zasnął na klawiaturze laptopa jednego z pracowników technicznych.
Pojawienie się niezwykłego krzesła w filmie, w momencie gdy rodzeństwo jedzie samochodem z rodzicami (Agnieszka Grochowska, Andrzej Chyra), rozpoczyna ich odyseję pełną magii... Krzesło bowiem spada na auto w chwili, gdy jedno z dzieci wypowiada życzenie. Odtąd kochający rodzice obojętnieją, zostawiają dzieci u złej ciotki i znikają na wiele miesięcy, by zarabiać, muzykując na promach i statkach.
— Obawiałam się tej roli, bo na co dzień nie obcuję z dziećmi — wspomina Grochowska. — Te jednak okazały się fantastyczne.
— Tu motory same jeżdżą, krzesła same chodzą. Trudniejsze od partnerowania dzieciom jest udawanie, że przedmioty obdarzone są własną wolą i charakterem — stwierdza Andrzej Chyra.
Gdy dzieci ruszają w podróż w poszukiwaniu rodziców, ściga je ni to czarownik, ni to kuglarz. Jest niezwykle szybki, porusza się na szczudłach. W tę rolę wcielił się Maciej Wierzbicki.
— Gram takiego strasznego faceta w długim płaszczu. Nawet mój syn Antoś bał się mnie w tym stroju. Trenowałem na szczudłach drewnianych, nie było łatwo, zamieniłem je na elastyczne. Ale o tym na razie cicho sza... To będzie niespodzianka. Na szczęście miałem trenerów. Bardzo pomogli mi kaskaderzy, szczególnie Piotr Walendziak, który był moim dublerem. Jestem też zachwycony panem Andrzejem Maleszką. Wysoko cenię reżyserów, którzy potrafią rozmawiać z aktorem, wysyłać jasny, konkretny przekaz. Poza tym pan Andrzej jest niezwykle pozytywnie zakręcony w temacie dziecięcego świata, to taki trochę Piotruś Pan.