Yo-Yo Ma, Chińczyk urodzony w Paryżu w 1955 r., ale od dziecka mieszkający w USA, to najsłynniejszy dziś wiolonczelista, zwłaszcza po śmierci Mścisława Rostropowicza. Łączyło ich zresztą wiele – podobny typ wrażliwości, wirtuozeria, niebanalny stosunek do muzyki, ciekawość świata i ludzi. Ta ostatnia cecha okazała się pomocna w realizacji przedsięwzięcia „Yo-Yo Ma inspired by Bach”.
Artysta wybrał sześć Bachowskich suit na wiolonczelę solo. Nie prezentuje ich sam, jak czynił wielokrotnie na koncertach, lecz z udziałem artystów z różnych dziedzin. Powstało w ten sposób sześć odmiennych filmów.Egipsko-kanadyjski reżyser Atom Egoyan nakręcił egzystencjalną opowieść „Sarabanda” o ludziach, których losy naznaczone chorobą, śmiercią i odchodzeniem splatają się na koncercie Yo-Yo Ma.
Choreograf Mark Morris zrealizował baletowy spektakl, słynni łyżwiarze Jayne Torvill i Christopher Dean tańczą na lodzie. A architektka Julie Moir Messervy zapragnęła stworzyć w centrum Bostonu ogród inspirowany muzyką Bacha, co stało się tematem dokumentu o perturbacjach artysty niemogącego znaleźć u urzędników zrozumienia dla swych idei.
Nie wszystkie historie są równie wciągające. Szybko nużą łyżwiarskie popisy, mało czytelna jest koncepcja zamiany muzyki w plątaninę ogrodowych ścieżek. Zachwycają natomiast plastyczną urodą architektoniczne wizje XVIII-wiecznego grafika Giovanniego Battisty Piranesiego. Dzięki komputerowym przetworzeniom w świat tych tajemniczych budowli został przeniesiony grający Yo-Yo Ma.
Najbardziej fascynują rozmowy wiolonczelisty z aktorem teatru kabuki Tamasaburo Bando. Efektem ich spotkania jest piękny spektakl łączący europejską muzykę z japońską tradycją. Tu poszczególne sceny powstają powoli i mozolnie, bo obaj muszą pokonać bariery kulturowe i językowe, jako że aktor Bando nie mówi po angielsku.