Kot Garfield miał głos Marka Kondrata, osiołek ze "Shreka" – Jerzego Stuhra, rybka Oscar – Cezarego Pazury. Teraz zaś Jan Peszek mówi za mistrza Shifu z "Kung Fu Pandy".
Przed laty praca w dubbingu traktowana była często jak chałtura. Dzisiaj udział w hicie DreamWorks czy Disneya stał się wśród aktorów modny.
Zachodnie gwiazdy nie mają oporów: w animacjach grają sławy – Bill Murray, Angelina Jolie, Bruce Willis, Will Smith, Dustin Hoffman. Ba, mrówce Zet dał głos sam Woody Allen. W Polsce ciągle są aktorzy, którzy odmawiają udziału w kreskówkach.
– Zwykle to ci sami artyści, którzy nie pojawiają się w reklamach. Szanuję ich decyzję – mówi Małgorzata Kaźmierska, dyrektorka firmy Start International, która współpracuje z wytwórnią DreamWorks.
Jednak wielu przełamuje się. Jerzy Stuhr użyczył głosu smokowi z "Mulan", a następnie osiołkowi ze "Shreka". – To był żarcik, a paradoks polega na tym, że ten osioł przywiódł mnie, aktora Kieślowskiego, do Cannes – mówił Stuhr, którego Amerykanie zaprosili w 2004 roku na festiwalową prezentację filmu.