„Cztery noce z Anną” Jerzego Skolimowskiego i „Boski” Paola Sorrentino to filmy, które idealnie pasują do specyfiki wrocławskiej imprezy. Oryginalne, niepokorne, wymykające się schematom, idą pod prąd modom. Opowiadają o wielkich namiętnościach – do kobiety i do polityki. Oba zostały świetnie przyjęte podczas ostatniego festiwalu filmowego w Cannes. Pierwszy z nich otwierał prestiżową sekcję „Piętnastka realizatorów”, drugi znalazł się w konkursie głównym.
Skolimowski, twórca „Walkowera” i „Rąk do góry”, wraca do kina po 17 latach milczenia.
– W 1991 roku, po „Ferdydurke”, zrozumiałem, że w kinie zacząłem ulegać zbyt wielu presjom – mówi. – Musiałem odsunąć się od filmu, żeby znów odnaleźć w sobie artystę. Postanowiłem zająć się malowaniem, bo w ten sposób mogłem tworzyć sztukę wyłącznie dla siebie. I przyznaję: nie przypuszczałem, że aż tyle czasu będę potrzebował, by odbudować swoje relacje z kinem.
Dziś proponuje skromną, przejmującą opowieść o lęku, samotności, tęsknocie i pragnieniach, które nie mają szansy się spełnić. Bohater filmu jest palaczem ludzkich szczątków w przyszpitalnym zakładzie. Dziwny i toporny, żyje niemal w izolacji od innych ludzi. Ma obsesję na punkcie pielęgniarki z tego samego szpitala. Tęgiej, mało atrakcyjnej, ale dla niego niemal bóstwa. Wpatruje się w okna jej domu, a potem dosypuje środki nasenne do cukru i nocami wchodzi do pokoju uśpionej kobiety. Tylko po to, by na nią popatrzeć. I nagle ta wymyślona, chora historia zamienia się w przypowieść o miłości. Delikatnej, na swój sposób wzruszającej i prawdziwej.
Nowe Horyzonty to filmy oryginalne, niepokorne, wymykające się schematom, idące pod prąd modom