Odeszła w święta – jakby chciała przypomnieć swój największy hit „Santa Baby”, bożonarodzeniową piosenkę z 1953 roku. Na przekór chorobie występowała niemal do końca swych dni.

Urodziła się w 1927 r. Pochodziła z zapadłej dziury Karoliny Południowej, gdzie jej niewolniczy przodkowie tyrali na plantacji bawełny. Podawała różne wersje urodzin, ale wiele wskazuje, że była ofiarą gwałtu. O jej drodze do sukcesu traktują trzy (!) autobiografie – ostatnia z 1989 r. Nie była świętoszką. Romansowała z wieloma, za mąż wyszła raz i tylko na pięć lat.

Potrafiła zrobić użytek ze słabego głosu: z charakterystycznego drżenia, z westchnień i szeptów uczyniła pełen zmysłowości styl. Oscylowała między swingiem a piosenką tekstową, kabaretową. Swój wyjątkowy image – mieszankę dziewczęcego wdzięku, wyuzdania i poezji – ukształtowała dzięki francuskim kontaktom. Władała świetnie kilkoma językami, ale celowo podkreślała amerykańską wymowę, z błędów czyniąc atut.

Miała egzotyczną urodę, sylwetkę modelki, aktorski talent, a przede wszystkim – zdobyła się na odwagę przełamania seksualnych tabu. Nic dziwnego, że przyciągała filmowców (stawała przed kamerą od 1948 r.). Najlepiej wypadła jako Kobieta Kot w telewizyjnej serii „Batmana”. Jej aktorski talent odkrył Orson Welles, obsadzając w 1950 r. w roli Heleny Trojańskiej w „Dr. Faustusie”. Wielki reżyser uważał ją za najbardziej podniecającą kobietę świata. Nie był wyjątkiem. Eartha Kitt umiała uwieść męską publiczność, śpiewając „C’est si bon” (jest tak dobrze) czy „Je cherche un homme” (szukam mężczyzny). Wizualnie przeciwieństwo Marilyn Monroe, posiadała równie zniewalający seksapil. I jak najsłynniejsza blondyna świata przyznawała się w piosenkach do luksusowych upodobań oraz poszukiwaniu panów chętnych zadośćuczynić jej potrzebom. Brawurę miała nie tylko na scenie – w 1968 r. podczas oficjalnego lunchu w Białym Domu opowiedziała się przeciwko wojnie wietnamskiej, co kosztowało ją utratę wszystkich kontraktów. Na szczęście, nie na długo.