Rozbijanie mafijnych mitów

Najpierw kino stworzyło oderwany od rzeczywistości, zmitologizowany obraz mafii, a następnie stopniowo zaczęło go burzyć. Film „Gomorra” Mattea Garrone jest pod tym względem najbardziej radykalny – bardziej realistycznie i bez złudzeń o świecie gangsterów opowiadać już się nie da.

Publikacja: 14.01.2009 19:13

Rozbijanie mafijnych mitów

Foto: materiały prasowe

Oczywiście, największy wpływ na wyobrażenia o mafii, sposobach jej funkcjonowania wywarło Hollywood. Jednak zanim zajęło się nią kino, wzbudziła zainteresowanie prasy.

[srodtytul]Romantyczni buntownicy [/srodtytul]

Były lata 20. XX wieku. Ameryka kwitła dzięki boomowi gospodarczemu, a gazety opisywały rosnące fortuny gangsterskich bossów. Mafiosi stawali się bohaterami masowej wyobraźni. Wzbudzali lęk, dokonując zuchwałych napadów, rozbojów i nielegalnie handlując alkoholem. A zarazem wydawali się ucieleśniać mit „od pucybuta do milionera”. Co prawda, marzenie każdego przeciętnego obywatela o życiowym spełnieniu i materialnym sukcesie osiągali na skróty, ale własną determinacją i zawziętością w dążeniu do celu potwierdzali, że Ameryka jest nową ziemią obiecaną. Każdy – nawet człowiek z marginesu – może osiągnąć powodzenie, jeśli tylko będzie wierzył w ducha przedsiębiorczości.

Kino na dobre zainteresowało się mafijnym półświatkiem w latach 30. Optymizm w Stanach Zjednoczonych już wygasł. Majątki ludzi pożerał kryzys gospodarczy, wielu z nich – z dnia na dzień – znalazło się na bruku. Filmy o gangsterach pełniły wówczas ważną funkcję społeczną. Z jednej strony pokazywały ich jako romantycznych bohaterów, straceńczych buntowników, którzy z powodu biedy i wykluczenia, rzucają wyzwanie obowiązującemu prawu. „Mały Cezar” Mervyna LeRoya i Tony Camonte z „Człowieka z blizną” Howarda Hawksa pięli się w ten sposób na szczyt, a ich losy uatrakcyjniano przygodową i melodramatyczną otoczką. Ale miłość do pieniądza, dla której byli gotowi na wszystko, nie mogła skończyć się dobrze. Niepohamowany apetyt na życie i chciwość kończyły się bolesnym upadkiem. Ten powtarzający się w filmach fabularny schemat zawierał przestrogę, szczególnie istotną w czasach Wielkiego Kryzysu: nie należy walczyć z prawem i moralnością. Bunt skazany jest na przegraną.

[srodtytul]Bohaterowie tragiczni, bestie i chciwcy[/srodtytul]

Koszmar drugiej wojny światowej ujawnił bestialskie instynkty drzemiące w człowieku i to odkrycie nie mogło pozostać bez wpływu na filmowy portret mafii. Kino nie tłumaczyło już postępków gangsterów biedą, czy niską pozycją społeczną. Dostrzegło, że pod maską twardzieli, czają się psychopatyczne potwory działające w imię zła, a nie dających się wytłumaczyć zasad.

Jednak prawdziwej rewolucji w opisie gangsterskiego świata dokonał dopiero Francis Ford Coppola, realizując w latach 1972-1990 trylogię „Ojciec chrzestny”. Reżyser niemal utożsamił pojęcie mafii z rodziną, skupiając opowieść na losach pochodzącej z Włoch familii Corleone. W jego ujęciu mafiosi stali się bohaterami szekspirowskiej tragedii, w której walka o władzę i wpływy niszczy rodzinne więzy. Coppola pokazywał gangsterów jako ludzi silnie przywiązanych do tradycji, hołdujących rytuałom i cierpiących katusze ilekroć muszą postąpić wbrew wyznawanym przez siebie zasadom. Uwznioślił obraz mafii, kreśląc jej obraz niczym grecki tragik.

Ten uwodzicielski portret naruszył w 1985 roku John Huston, kręcąc „Honor Prizzich”. W filmie poznajemy zabójcę Charleya Partanę, chrzestnego syna szefa sycylijskiej mafii. Bohater zakochuje się w blond piękności, która okazuje się... płatnym zabójcą. Film Hustona jest czarną komedią, która zamienia wizerunek gangstera w smoliście czarną karykaturę. W „Honorze Prizzich” mafia okazuje się organizacją rządzoną przez bandę stetryczałych chciwców, gotowych bronić wypaczonego pojęcia honoru za wszelką cenę. Dlatego Charley, choć poślubia swoją wybrankę, wkrótce musi ją zabić. Kobieta nabruździła krewnym Charleya w interesach, a tego mafia nie może jej wybaczyć. Uczucia okazują się nic niewarte w zderzeniu z absurdalnym kodeksem mafii.

Film Hustona był inteligentnym żartem z wyobrażeń gangsterów stworzonych przez kino. Z mafijną mitologią wykreowaną m.in. przez Coppolę rozprawił się na serio dopiero Martin Scorsese w „Chłopcach z ferajny” (1990). Film nakręcił na podstawie książki-reportażu Nicholasa Pillegiego, która opisywała życie w nowojorskiej rodzinie mafijnej. Scorsese uznał, że warto ją zekranizować pod jednym warunkiem – nie będzie kolejnym filmem gangsterskim, ale opowieścią bliską prawdzie, z ducha dokumentalną.

[srodtytul]Kawałki z życia[/srodtytul]

Istotnie, „Chłopcy z ferajny” bardziej przypominają socjologiczny portret, niż thriller. Gangsterzy pokazani przez Scorsesego nie mają ani krzty romantyzmu. Nie są też buntownikami, jak widzieli ich filmowcy z lat 30. Wewnętrzne rozterki przeżywane przez kolejne pokolenia rodziny Corleone też są im obce. Po prostu świetnie się czują z tym co robią, wręcz zachłystują się własnym stylem życia. Kasa, przygodne panienki, samochody, drogie garnitury i żona czekająca z obiadem w domu – to ich cały świat. Scorsese tak prowadzi opowieść, że widzowi światek ten wydaje się groteskowy poprzez swój prymitywizm, a zarazem straszny, gdy widać, z jak błahych powodów ferajna toczy krwawe jatki.

Scorsese uświadomił widzom ważną rzecz. Prawdziwą tragedią gangsterów nie jest śmierć najbliższych ani łamanie honorowych zasad. Ale wypadnięcie poza obręb mafijnego świata! Gdy główny bohater, Henry Hill - zmuszony przez policję - zostaje świadkiem koronnym, musi zerwać dotychczasowe kontakty i chronić się przed zemstą kolegów. Staje się przeciętnym obywatelem – bez luksusów, poczucia władzy. I to jest jego dramat.

Matteo Garrone w „Gomorze” przyjął podobną strategię, jak Scorsese. Jego pół-dokumentalny styl opowiadania, sprawia wrażenie obcowania z surową, nieupiększoną w żaden sposób prawdą. I w tym sensie Garrone idzie o krok dalej niż inni filmowcy, nawet Scorsese. Rezygnuje z wszelkich ozdobników uatrakcyjniających opowieść. Chce, by widz poczuł, że ogląda kawałki z życia.

Jednak ważniejsze jest to, że włoski reżyser odwraca w tym filmie perspektywę. Nie przygląda się tylko gangsterom, ale przede wszystkim ludziom, których kamorra wciągnęła w swoje tryby i uczyniła niewolnikami. Mafia przedstawiona jest tutaj nie jako wyrazista struktura, ale potwór o rozmytych kształtach, który mackami oplata każdą dziedzinę życia mieszkańców Neapolu i Caserty. Ten nieprzejrzysty świat wywołuje uczucie lęku. Nigdy bowiem nie wiadomo, skąd przychodzi zagrożenie, kiedy zapadnie decyzja o czyjejś śmierci, ani skąd padnie strzał.

„Gomorra” sprowadza obraz mafii na ziemię. Jest radykalnie antyhollywoodzka w jej portretowaniu. W Europie zrobiła furorę, ale za oceanem wolą ożywiać w kinie mity. Michael Mann właśnie kręci opowieść o Johnie Dillingerze, słynnym przestępcy z lat 30. Czy da się nie lubić łotra, któremu twarzy użycza Johnny Depp?

Oczywiście, największy wpływ na wyobrażenia o mafii, sposobach jej funkcjonowania wywarło Hollywood. Jednak zanim zajęło się nią kino, wzbudziła zainteresowanie prasy.

[srodtytul]Romantyczni buntownicy [/srodtytul]

Pozostało 97% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu