Sęk w tym, że nikt nie chce kosmity słuchać. Władze odmawiają mu spotkania z przedstawicielami ONZ i uważają za wroga. Na szczęście Klaatu spotyka doktor Helen Benson. Ona wierzy, że Ziemi grozi zagłada. Pozostaje jej tylko przekonać zniechęconego Klaatu, by – mimo niezbyt gościnnego przyjęcia – pomógł uratować planetę…
„Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” Scotta Derricksona jest remakiem filmu Roberta Wise’a z 1951 roku. W oryginale na Ziemię przybywał kosmita w lśniącym skafandrze, ostrzegając ludzi przed natężeniem przemocy, które może doprowadzić do zagłady.
W filmie dopatrywano się metafory zimnej wojny, która groziła wybuchem nuklearnego konfliktu między ZSRR a USA. W nowej wersji pacyfistyczne i antymilitarystyczne przesłanie zamieniono na proekologiczne. Ufoludkiem został Keanu Reeves. W piękną doktor wcieliła się Jennifer Connely.
Nie mam pojęcia, jak poszło im ratowanie Ziemi – dystrybutor nie zorganizował pokazu prasowego. Mogę jedynie wywróżyć, że w najbliższych latach czeka nas urodzaj kina katastroficznego, gdyż Hollywood uwielbia korzystać z magii liczb. A podobno według kalendarza Majów koniec cywilizacji nastąpi 2 grudnia 2012 roku.
Do tego czasu zapewne jeszcze kilku reżyserów będzie chciało nas postraszyć wizją apokalipsy. Roland Emmerich, specjalista od katastrof na dużym ekranie, już przygotowuje widowisko pt. „2012”.