Dziś wiele gwiazd amerykańskiego kina okazuje zaangażowanie w sprawy polityczne i społeczne. Tak buduje się wizerunek świadomego obywatela, a nie tylko celebryty z filmowych plakatów i okładek kolorowych pism.
Dlatego Angelina Jolie adoptuje dzieci z państw trzeciego świata, a jej mąż Brad Pitt propaguje ekologiczny tryb życia. Swoje „zielone” przekonania podkreśla również Leonardo DiCaprio, działając na rzecz ochrony środowiska. A George Clooney z wdziękiem łączy emploi playboya, krytyka naftowego biznesu i dobroczyńcy mieszkańców Darfuru, trawionej konfliktami etnicznymi prowincji Sudanu.
Jednak nawet na tym tle Sean Penn się wyróżnia. Jest przeciwnikiem wojny w Iraku i administracji byłego prezydenta USA George'a W. Busha. Swoje poglądy manifestuje z wyjątkową pasją.
Zanim w Białym Domu zapadła decyzja o inwazji na Irak, gwiazdor odwiedził Bagdad. Po powrocie był oskarżany o brak patriotyzmu. Odrzucał zarzuty mówiąc, że chciał na własne oczy przekonać się, na ile Bush manipulował opinią publiczną w sprawie broni masowego rażenia. Jeszcze mocniej zaatakował prezydenta i całą klasę polityczną w prasie. Za 56 tysięcy dolarów wykupił wówczas niemal całą stronę w „Washington Post”, zamieszczając otwarty list do Busha. „Błagam ocal Amerykę przed dziedzictwem wstydu i horrorem” - pisał, dodając, by prezydent przerwał cykl zdarzeń, w którym „na ataki bombowe odpowiada się bombardowaniem, na okaleczenie okaleczaniem, a na zabijanie zabijaniem”. Ostrzegał, że flaga amerykańska może stać się symbolem mordów, chciwości i zdrady podstawowych wartości. Domagał się „zaprzestania systematycznego niszczenia wolności obywatelskich”. Przy okazji łajał także Demokratów, że nie stawiają czoła Bushowi i tchórzliwie sprzeniewierzają się własnym zasadom, popierając inwazję.
Polityków zasiadających w Białym Domu określił dosadniej w 2007 roku, w rozmowie z dziennikarzem „The Observer”. „Rządzą nami ludzie, którzy powinni znaleźć się w więzieniu za to, jaką krzywdę wyrządzili demokracji” - tłumaczył rozmówcy. Według Penna, Biały Dom był wówczas siedliskiem wrogów stanu.