Krawcowa, modystka, szewc i antykwariusz. Na każdym portrecie inna postać, ale emocje na twarzy te same. Jest radość i duma z wykonywanej pracy. Mimo że ich zajęcia nie cieszą się prestiżem. I być może o ich zawodach nikt już nie będzie pamiętał. Tak Warszawę widzą jej mieszkańcy i uczestnicy zajęć.
Przez kilka miesięcy pod okiem uznanych fotografów, m.in. Mariana Schmidta, Macieja Skawińskiego oraz Zbigniewa Tomaszczuka, uczyli się robić zdjęcia. Później ruszyli w plener z aparatami. Zadanie nie było łatwe. – Uczestnicy musieli uwiecznić twarz Warszawy. Chodziło nam o to, by poprzez te zdjęcia przypomnieć o rzemieślnikach, którzy tworzyli tożsamość miasta – wyjaśnia Izabela Wojciechowska, fotoedytorka i jedna z organizatorek warsztatów.
W efekcie powstało ponad 700 różnych fotografii. – Wszystkie były na wysokim poziomie. Trudno uwierzyć, że zrobili je amatorzy – ocenia fotograf Marian Schmidt, szef Warszawskiej Szkoły Fotografii.
Uczestnicy warsztatów opowiadali wczoraj o swojej pracy nad zdjęciami.
– Najważniejszy podczas robienia zdjęć jest kontakt z osobą, którą się fotografuje. Nie miałem z tym na szczęście problemów, bo bohaterowie moich zdjęć okazali się bardzo serdeczni. Byli niezwykle naturalni i nie pozowali przed obiektywem. Poczuli się też dowartościowani tym, że ktoś do nich przychodzi i chce zrobić im zdjęcie – przyznaje Michał Piwowarczuk.