Kłopoty producenta z zastrzelonym psem

Nijaka satyra na Hollywood. Twórcom zabrakło odwagi, by zadrzeć z własnym środowiskiem

Publikacja: 25.04.2009 01:08

Robert De Niro świetnie zagrał filmowego producenta spętanego siecią zależności

Robert De Niro świetnie zagrał filmowego producenta spętanego siecią zależności

Foto: BEST FILM

„Co jest grane?” Barry’ego Levinsona można dopisać do długiej listy filmów pokazujących w krzywym zwierciadle kulisy fabryki snów.

W tych obrazach Hollywood zawsze okazuje się miejscem pełnym fałszu i próżności. Wytwórnie myślą o filmie jak o produkcie, który powinien przynieść zysk. A producenci mają urwanie głowy, próbując godzić punkt widzenia szefów studiów z ambicjami reżyserów.

W takiej sytuacji znajduje się także Ben (Robert De Niro) z „Co jest grane?”. Wyprodukowany przez niego film „Wściekły” wypadł koszmarnie podczas pokazów testowych. Widzowie nie protestowali wprawdzie, gdy kule rozszarpywały ciało Seana Penna, który we „Wściekłym” zagrał główną rolę. Ale zaczęli wychodzić, gdy zginął jego psiak.

Wytwórnia naciska więc na Bena, by wymógł na reżyserze zmianę zakończenia. Jednak pochodzący z Europy filmowiec (Michael Wincott) okazuje się rozkapryszonym facetem, który nie chce ustąpić.

Na dodatek rusza produkcja filmu akcji z Bruce’em Willisem. Gwiazdor roztył się i zapuścił gęstą brodę. Na prośbę Bena o zgolenie zarostu wrzeszczy, że straci przez to artystyczną wiarygodność.

Ben ma także kłopoty w życiu osobistym. Rozstał się z drugą żoną, ale teraz chętnie by do niej wrócił...

Scenariusz filmu powstał na podstawie wspomnień Arta Linsona (producenta m.in. „Nietykalnych”). Przypomina zbiór luźno powiązanych epizodów – najlepsze są te, w których gwiazdorzy grają samych siebie. Jest to raczej szkic o hollywoodzkim środowisku niż w pełni przemyślany film. Nie wnosi do obrazu Hollywood niczego ponad to, co już wiemy.

„Co jest grane?” brakuje artystycznej odwagi, którą miał Robert Altman, kręcąc „Gracza”. Stary mistrz pokazywał, że w filmowym światku ludzie zrobią wszystko, by nie wypaść z biznesu. Satyra Levinsona nie ma zębów.

Natomiast reżyserowi udały się dwie rzeczy. Pierwsza to portret wiecznie zestresowanego producenta. Zabiegany Ben wikła się w kompromisy, składa obietnice, których nie może dotrzymać. De Niro świetnie pokazał człowieka spętanego siecią zależności. To pierwsza od kilku lat rola, w której nie szarżuje.

Nieźle wypadł także gorzki żart z wrażliwości współczesnego widza. Ludzie lamentują nad zastrzelonym psem, ale śmierć człowieka gotowi są przełknąć bez problemu!

To paradoks, że w satyrycznym filmie o Hollywood najlepiej sprawdza się kąśliwy dowcip na temat publiczności.

„Co jest grane?” Barry’ego Levinsona można dopisać do długiej listy filmów pokazujących w krzywym zwierciadle kulisy fabryki snów.

W tych obrazach Hollywood zawsze okazuje się miejscem pełnym fałszu i próżności. Wytwórnie myślą o filmie jak o produkcie, który powinien przynieść zysk. A producenci mają urwanie głowy, próbując godzić punkt widzenia szefów studiów z ambicjami reżyserów.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont