W polskim dokumencie uderza odejście od polityki, od ważnych, ale często doraźnych spraw, wszechobecnych w serwisach telewizyjnych.
Twórcy znów pytają o sens życia, sięgają po tematy metafizyczne, nawet jeśli pretekstem do takich rozważań staje się... praca poczty. Dobrym przykładem takiego myślenia jest film Marcela Łozińskiego pt. "Poste restante". Wysłany gdzieś w Polsce i zaadresowany "Do Pana Boga" list nie może z oczywistych względów dotrzeć do adresata, ale na naszych oczach pokonuje na ekranie znaczącą drogę.
Film Łozińskiego po mistrzowsku wykorzystuje to, co dla krótkiego metrażu decydujące: syntetyczną formę, czytelną metaforę, stricte filmową narrację, opartą przede wszystkim na obrazach, nieomal bez słów. Niemała w tym zasługa świetnych zdjęć Jacka Petryckiego.
– Mamy w polskim kinie wyraźną cezurę – cieszy się prof. Tadeusz Lubelski, szef Rady Programowej Krakowskiej Fundacji Filmowej. – Moment znużenia polityką i początek powrotu do dobrej tradycji polskiego dokumentu. Dawno nie było na krakowskim festiwalu takiej liczby filmów zadających znów podstawowe pytania o sens życia i duchowość człowieka.
Twórcy polskiego dokumentu podróżują. Maciej Drygas w nieco może pompatycznym "Usłysz nas wszystkich" towarzyszy ekspedycji polskich archeologów w Sudanie. Film żyjącego w Polsce Wenezuelczyka Franco de Penii "King Hugo" pokazuje podział swoich rodaków na zwolenników i przeciwników prezydenta Chaveza.
Podróż do Polski podjęli światowej sławy twórcy filmów animowanych bliźniacy bracia Quay, których zafascynował Jan Potocki, autor "Pamiętnika znalezionego w Saragossie". W zrealizowanym w Łańcucie filmie "Inwentorium śladów" jedni zobaczyli pretensjonalny i wydumany kicz, inni wskazywali na surrealistyczną wyobraźnię autorów i niebanalny, baśniowy obraz polskiego zabytku. Niewątpliwie słynni bracia zamanifestowali w Krakowie swój autorski styl.