[b][link=http://www.rp.pl/temat/483242_Pierwsze_Ujecie_PISF.html]Oglądaj w tv.rp.pl[/link][/b]
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/483144.html]Tabela ocen 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni[/link][/wyimek]
Jury pod przewodnictwem Andrzeja Barańskiego wyłoni zwycięzcę spośród 20 tytułów konkursu głównego w Gdyni. Rozpoczął Janusz Majewski częściowo autobiograficzną „Małą maturą 1947”.
To w ostatnich latach kolejne dzieło po „Jutro idziemy do kina” Michała Kwiecińskiego i „Wszystko co kocham” Jacka Borcucha, których twórcy nawiązują do dramatycznych fragmentów własnych biografii. Jerzy Stefan Stawiński, scenarzysta filmu Kwiecińskiego, przedstawił losy maturzystów z rocznika 1938, którym wojna odebrała szanse na normalne życie, a często go pozbawiła. Losy licealistów z pokolenia stanu wojennego u Borcucha były oczywiście nieporównanie mniej dramatyczne, ale ich zderzenie z historią też zostawiło trwały ślad.
Ludwik, bohater „Małej matury 1947”, ma 16 lat. Urodził się i mieszkał we Lwowie, ale podczas wojny został przesiedlony wraz z rodziną do Krakowa. Janusz Majewski zrealizował film przejmujący i dramatyczny, ale zarazem nieodparcie zabawny. Bo taka była rzeczywistość lat 1945 – 1947 widziana oczami nastolatka. Chłopca chwilami nad wiek poważnego, wychowanego w patriotycznej rodzinie z naturalną potrzebą wolności, ale jednocześnie niestroniącego od przynależnych wiekowi wygłupów. Dostrzegającego i odczuwającego na własnej skórze opresyjność i zakłamanie nowego systemu politycznego. Choć dorasta w burzliwych czasach, jego zmagania z biologią i naturą są takie same jak jego rówieśników ze spokojniejszych lat.