W obrazie Sycylijczyka Guadagniniego to właśnie ona – symboliczna opoka – stanie się przyczyną rozpadu, powodowana namiętnością niszczącą dotychczasowe relacje.
[wyimek][link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
Plakat, jak i sama opowieść kojarzą się z arcydziełami innego Włocha – Luchina Viscontiego – „Portretem rodzinnym we wnętrzu“ i „Lampartem“. I tam, i w „Jestem miłością“ oglądamy bogatą arystokratyczną rodzinę tekstylnych potentatów w przejściowym stadium pokoleniowej zmiany warty, w której wszystko zmienia się na skutek namiętności.
I tam, i tu sukcesorem fortuny rodu zostaje mężczyzna o imieniu Tancredi. Jego piękną żoną i matką rodzeństwa jest Rosjanka Emma (wspaniała Tilda Swinton), którą on – kolekcjoner sztuki – przywiózł sobie kiedyś zza żelaznej kurtyny i niczym cenny bibelot umieścił w mediolańskim palazzo. Rodzina ją zaakceptowała, ale nigdy nie uznała za swoją.
Pewnego dnia uśpiona pasja w Emmie budzi się pod wpływem Antonia, przyjaciela syna i utalentowanego szefa kuchni. Ich romans wybucha z ogromną siłą. Nie ma w nim miejsca na żadne wahania czy wyrzuty sumienia. Emma po prostu zrywa ze swoją przeszłością i zdecydowanie wchodzi w nowy etap życia, nie oglądając się wstecz. W szerszym aspekcie właśnie o tym jest ten film – o zderzeniu starego z nowym, tradycji z nowoczesnością, także w kontekście światowej gospodarki, o czym przekonają się widzowie.