Florencka odmiana futbolu bardziej przypomina krwawą pomeczową bijatykę niż mecz.
Pierwsze historyczne wzmianki o tym sporcie pochodzą z XVI wieku, choć jego tradycja sięga ponoć starożytności, nawiązując do walk gladiatorów.
To dlatego gra toczy się na piaszczystej arenie, a zawodnicy – przeważnie z obnażonymi torsami – rzucają się wściekle na siebie. Rywala można powalić pięścią, kopnięciem, przydusić. Słowem – zrobić wszystko, by nie przebił się z piłką za linię bramkową. Rugby to przy futbolu florenckim niewinna zabawa.
We Florencji od lat rywalizują ze sobą cztery zespoły: biali, czerwoni, błękitni i zieloni. Każdego roku na placu Świętego Krzyża odbywa się turniej. Najpierw półfinały, potem finał.
Zawodnicy biorą udział w rozgrywkach z różnych powodów: dla jednych to rodzinna tradycja, inni chcą poznać mroczną stronę własnej osobowości lub zyskać akceptację lokalnej wspólnoty.