Na plakacie napis "Legenda powraca" i mężczyzna z pistoletem, w mundurze Abwehry. Na ekranie gwiazdorzy kultowego serialu "Stawka większa niż życie" – Stanisław Mikulski i Emil Karewicz. Starsi panowie z posiwiałymi skroniami.
Akcja toczy się w 1975 roku, Hans Kloss i Hermann Brunner znów się spotykają. Byli naziści, peerelowskie służby specjalne i niemieckie Stasi – wszyscy chcą odnaleźć Bursztynową Komnatę, największy zaginiony skarb III Rzeszy.
– Byliśmy z Emilem przekonani, że kinowa kontynuacja "Stawki" powstanie pięć, sześć lat po serialu – mówi Stanisław Mikulski. – Filmowcy zgłosili się do nas dopiero po 40 latach. Przyjęliśmy propozycję z radością, że zdążyliśmy jeszcze raz wcielić się w te postacie.
W filmie Patryka Vegi "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" akcja wraca też do roku 1945, gdy w Koenigsbergu agent J 23 wpada na trop wywożonego przez Niemców wystroju gabinetu Fryderyka I Hohenzollerna z podberlińskiego pałacu. W tej historycznej części w Klossa i Brunnera wcielili się Tomasz Kot i Piotr Adamczyk.
– Wszyscy pytają, czy miałem tremę – przyznaje reżyser Patryk Vega. – Jestem wielkim fanem serialu, jako chłopiec biegałem po podwórku, udając Brunnera. Po latach, gdy wyszliśmy na plan, nie czułem presji. Raczej frajdę. Szukałem w sobie tamtego dziecka z podwórka. Próbowałem zrobić film, jaki sam chciałbym zobaczyć.