Reklama

Michael Haneke zdobył Złotą Palmę w Cannes za film Miłość

Wy­bit­ny film Mi­cha­ela Ha­ne­ke o sta­ro­ści, śmier­ci, po­świę­ce­niu i wiel­kim uczu­ciu zdo­był Zło­tą Pal­mę - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 28.05.2012 09:36 Publikacja: 28.05.2012 01:20

Michael Haneke zdobył Złotą Palmę w Cannes za film Miłość

Foto: ROL

Korespondencja z Cannes



To triumf wielkiej sztuki. Werdykt jury obradującego pod przewodnictwem Włocha  Nanniego Morettiego wzbudził aplauz uczestników festiwalu. Wygrał film, który od pozostałych był o kilka klas wyżej.

Zobacz galerię zdjęć

Reklama
Reklama


– Każdy z nas przeżył lub będzie musiał przeżyć śmierć bliskiej osoby. Chciałem o takim doświadczeniu opowiedzieć. Mając 30 lat, myśli się o narodzinach miłości, w moim wieku trzeba mierzyć się z sytuacją,  w której ukochana osoba odchodzi na zawsze –  mówił w Cannes 70-letni Michael Haneke.

Spragnieni miłości

Po fali filmów o korupcji, machlojkach bankowych, nieczystych związkach świata biznesu i polityki przyszła pora, gdy twórcy zwrócili kamery w stronę zwyczajnych ludzi. Zagubionych, często przegranych, szukających bliskości drugiego człowieka i wartości, które pozwalają przetrwać. Film Austriaka wpisał sie w ten nurt, stając się pięknym hymnem na cześć miłości.

Twórca „Białej wstążki" i „Pianistki" tym razem wyzbył się chłodu. Pokazał parę starych ludzi, którzy przeżyli wspólnie życie, a teraz muszą razem stawić czoła śmierci. W „Miłości" mąż opiekuje się żoną, która po kolejnych wylewach coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. Sparaliżowana, przykuta najpierw do wózka, potem już do łóżka, nie może samodzielnie żyć. Mężczyzna karmi ją, myje, próbuje ćwiczyć z nią wymowę słów, śpiewać lubianą kiedyś piosenkę, ocalić resztki pamięci. Ale kobieta – zagłębiając się w niebyt, cierpi coraz bardziej, a przecież kiedyś powiedziała mu: „Nie chcę tak żyć". Siłą filmu Hanekego jest niebywała prawda każdej sceny, każdego gestu, każdej rozmowy. I wielkie role 81-letniego Jeana-Louisa Trintignanta i 85-letniej Emmanuelle Rivy. „Miłość" jest wielkim dziełem dotykającym istoty człowieczeństwa i tego, co może łączyć dwoje ludzi.

W tym nurcie delikatnych, intymnych filmów znalazły się też obrazy Jacques'a Audiarda „Rdza i kości" oraz  Ulricha Sei-dla „Raj: miłość". W tym ostatnim starzejąca się, mało atrakcyjna bohaterka wyjeżdża do Kenii na seksturystyczną wycieczkę. W ramionach czarnego mężczyzny raz jeszcze chce poczuć się kochana. Ale szukając czegokolwiek więcej poza płatnym seksem, musi ponieść klęskę i przeżyć upokorzenie. Zostaje tylko tęsknota.

Stłamszeni przez świat

Bohaterem wielu filmów jest też człowiek, który przegrywa ze społeczną presją. W „Polowaniu" Thomasa Vinterberga wychowawca z przedszkola (nagroda aktorska dla Madsa Mikkelsena) zostaje oskarżony o molestowanie seksualne dzieci. Kilka słów rzuconych przez chcącą zwrócić na siebie uwagę pięciolatkę rozpętuje piekło. Mężczyzna jest bezradny. Nawet uniewinniający wyrok sądu nie może zmazać podejrzenia, które do niego przylgnęło.

Reklama
Reklama

O fałszywym oskarżeniu opowiada też Sergiej Łoźnica w obrazie „We mgle". W czasie II wojny światowej wieśniak zostaje tu posądzony o kolaborację z Niemcami. Jest niewinny, ale cokolwiek by zrobił, dla wsi pozostanie zdrajcą. Film, osadzony w latach 40. XX wieku, wydaje się bardzo współczesny.

Z kolei Cristian Mungiu w „Za wzgórzem" (nagrody za scenariusz i dla dwóch aktorek) pokazuje represyjną instytucję Kościoła. Jego bohaterka odwiedza w monastyrze zakonnicę– dawną przyjaciółkę z sierocińca. Ale w zamkniętym świecie klasztoru jest ciałem obcym. Nie chce poddać się reżimowi, wątpi. Staje się niebezpieczna dla systemu i musi za to zapłacić najwyższą cenę.

Inną ofiarą współczesności jest neapolitańczyk z wyróżnionego Nagrodą Specjalną „Reality" Matteo Garrone. Prosty sklepikarz wierzy, że zostanie uczestnikiem „Big Brothera". Stawia wszystko na jedną kartę, sprzedaje nawet swój mały biznes, by wyremontować mieszkanie, do którego – jak sądzi – przyjedzie telewizja na wywiady. Gdy nie dostaje się do programu, popada w obłęd, a film staje się oskarżeniem świata manipulowanego przez media, opartego na fałszywych wartościach.

Stary lewak Ken Loach zrozumiał, jak bardzo potrzebujemy dziś nadziei. Może dlatego opowiadając w „Daninie dla aniołów" o bezrobotnych chłopakach z Glasgow, zrobił komedię z happy endem. A jury to doceniło, przyznając mu swoją nagrodę.

Próby syntezy

Tegoroczne jury nie zwróciło uwagi na próby filozoficznego spojrzenia na współczesność: „Holy motors" i „Cosmopolis". A te dwie podróże też były na swój sposób ciekawe. Bohater Leos Caraxa błądzi po Paryżu, David Cronenberg po Nowym Jorku. Obaj wchodzą w szalony świat stojący nad przepaścią, rozliczają się z życiem, śmiercią i zapędzonym, bezwzględnym światem, nie pozostawiając widzowi wiele nadziei.

W co można więc dzisiaj wierzyć? „W sztukę" – zdaje się odpowiadać stareńki, 90-letni Alain Resnais w swoim filmie „Jeszcze tego nie widzieliście", gdzie wybitni francuscy aktorzy wspominają swoje role w „Eurydyce" – niestarzejącej się opowieści o miłości, namiętmności i śmierci. Wielka sztuka pozostaje.

Reklama
Reklama

Dlatego kocham Cannes. W tym roku wywiozę stąd wspomnienie pięknych twarzy – Jeana-Louisa Trintignanta i Emmanuelle Rivy.

Patronat Rzeczpospolitej
Znamy zwycięzców 19. BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Żubr świadkiem krwawych wydarzeń. Finał Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama