Rytm jego fabuły wyznaczają kolejne pokazy męskiego striptizu w rozmaitych stylizacjach (na Tarzana, marines, Święto Niepodległości, chłopców z ferajny czy teatr cieni). Bycie striptizerem to jednak najwyraźniej ciężka (choć dobrze płatna) praca – o czym świadczą układy choreograficzne składające się niemal wyłącznie z erotycznych akrobacji, staranny dobór strojów, ćwiczenia siłowe i taneczne, zdobywanie kolejnych klientek poprzez konwersację (!), a do tego obciążenia związane z odbiorem społecznym za dnia...
A może – jeśli przerysować obraz i potraktować striptizerów z zespołu Magic Mike'a jako przedstawicieli całej kategorii mężczyzn – za tak samo ciężką pracę można by uznać bycie mężczyzną w ogóle? Powikłania kondycji psychicznej striptizera można by zatem uznać za czubek lodowej góry napięć pod tytułem „kondycja nowoczesnego mężczyzny". Jej korzenie sięgają zawiłej historii kształtowania tożsamości mężczyzn w XIX wieku; nieczystego Mike'a ukształtował w rzeczywistości wiktoriański ideał męskiej czystości.
Wszystkie lęki Magic Mike'a
Magic Mike jest trzydziestoletnim wirtuozem striptizu: gwiazdą przewodzącą zespołowi na scenie – jego profesjonalizm jest ceniony zarówno przez grono fanek, jak i guru zespołu – Dallasa. Nie chroni go to jednak przed bolesnymi problemami z tożsamością. O sobie samym wie tylko tyle, że nie chce być czterdziestoletnim striptizerem. Stworzył racjonalizację, w której rozbieranie się za pieniądze jest jedynie środkiem umożliwiającym otwarcie w przyszłości własnej firmy projektującej meble. Nie potrafi jednak zmienić swojej profesji natychmiast, wciąż odciągając zmianę na „za 10 lat" (można więc przypuszczać, że na: nigdy). W rzeczywistości wybiera więc tożsamość mężczyzny atrakcyjnego fizycznie dla kobiet – to dzięki nim może zarobić na życie, a więc przetrwać. Co jednak może stać za tym z pozoru wolnym wyborem?
Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej