11 września - stan wyjątkowy,oczami Al-Kaidy,dzieci

Trzy filmy dokumentalne przywołujące tragedię 11 września w TVP 2 – pisze Małgorzata Piwowar

Aktualizacja: 10.09.2012 12:55 Publikacja: 10.09.2012 03:03

"11 września - stan wyjątkowy"

"11 września - stan wyjątkowy"

Foto: materiały prasowe

Pierwszym z nich jest „11 września - stan wyjątkowy" (TVP2 pokazała go w poniedziałek, godz. 0.55), brytyjski dokument przedstawiający fabularyzowaną rekonstrukcję wydarzeń feralnego dnia. Historia zaczyna się o 8 rano wraz ze startem samolotu American Airlines lecącego z Bostonu do Los Angeles. Kiedy kwadrans po oderwaniu się od ziemi pięciu terrorystów opanowało samolot, stewardessa Betty Ong, wbrew procedurom przewidującym podporządkowanie się porywaczom, zawiadomiła o zdarzeniu wieżę kontrolną.

Prezydent Bush tego dnia był na Florydzie. Wiadomość o samolotach, które wbiły się w wieże World Trade Center zastała go w szkole podstawowej w czasie spotkania z uczniami. Przekazał mu ją szef kancelarii Andrew Card. Na ucho, by nie wzbudzać paniki zgromadzonych i dziennikarzy.

- Dobrze, że prezydent nie zerwał się z krzesła i nie przestraszył dzieci - wspomina. - Nie okazał strachu. Gdyby to zrobił, zdjęcia obiegłyby cały świat i terroryści mieliby satysfakcję. A on spokojnie zakończył wizytę.

Potem było już gorzej. Bush chciał wracać do Waszyngtonu, ale nie wiadomo było, czy uda mu się tam zapewnić bezpieczeństwo. Zdecydowano, że najlepszym miejscem będzie „Air Force One". Decyzję podjęła Condoleezza Rice, ówczesna doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego.

- Uparł się, że wróci - wspomina Rice. - Powiedziałam „nie". Pierwszy raz w rozmowie z prezydentem podniosłam głos. Powiedziałam „nie może pan wrócić" i odłożyłam słuchawkę. Prezydent był na mnie bardzo zły.

Condoleezza Rice ujawnia w filmie wiele zakulisowych zdarzeń tamtego poranka. Mówi, że trzeba było wstrzymać ruch powietrzny w całym kraju, czyli zapanować nad kilkoma tysiącami samolotów. Także o tym, że kiedy pojawiły się problemy z łącznością między członkami rządu, prezydent używał komórki bez zabezpieczeń i że wśród zamętu trudno było znaleźć sekretarza obrony Donalda Rumsfelda. Po ataku na Pentagon pomagał rannym kolegom. W filmie są też relacje ocalonych, którym udało się opuścić wieżowce przed zawaleniem i tych, którzy ich ratowali - ryzykując życiem i łamiąc procedury.

Oczami Al-Kaidy

We francuskim filmie „11 września oczami Al-Kaidy" (czwartek, godz. 0.10) po raz pierwszy o zamachach opowiadają wojownicy dżihadu. Większość terrorystów zaangażowanych w tamte wydarzenia dziś albo nie żyje, siedzi w więzieniach, albo ukrywa się przed CIA. Wszyscy, do których udało się dotrzeć ekipie filmowej, mieli kontakt z Bin Ladenem ? także przed 11 września. Wcześniej nie wypowiadali się publicznie. Wśród nich jest m.in. 45-letni Abdullah, który w latach 90. często towarzyszył bin Ladenowi, gdy ten objeżdżał obozy szkoleniowe dla zamachowców - samobójców. O swoich doświadczeniach opowiada też Riz Farihin, który przygotowywany do uprowadzenia samolotu, przechodził intensywny trening w obozie szkoleniowym dla elity, czyli największych twardzieli. Ten 45-letni Indonezyjczyk należał do oddziałów szturmowych bin Ladena, odbył trzyletni wyrok za przynależność do organizacji terrorystycznej.

Bin Laden nawiązywał też współpracę z naukowcami takimi jak Yazid Sufaat, Malezyjczyk, biochemik, który ukończył studia w Stanach Zjednoczonych. Kilka lat temu został aresztowany w Malezji i oskarżony o terroryzm. W 1999 roku przyjechał do Afganistanu zaoferować usługi bin Ladenowi. W laboratorium pod Kabulem prowadził badania nad wąglikiem.

- Lista ochotników gotowych do udziału w operacjach szejka Osamy bin Ladena była bardzo długa - wspomina Yazid. - Wielu chciało poświęcić się dla sprawy.

Z perspektywy najmłodszych

Najbardziej skłaniają do refleksji „Dzieci 11 września" (wtorek, godz. 22.45). Brytyjscy realizatorzy zgromadzili opowieści kilkunastu z ponad trzech tysięcy dzieci, które w tragicznym dniu utraciły matkę albo ojca. Są wśród nich takie, które rodziców znają tylko ze zdjęć i filmów. Im stosunkowo łatwiej zaakceptować ich nieobecność - jak pokazuje film. Starsze pamiętają długo trwające zainteresowanie mediów ich rodzinami, które zakłócało powrót do normalnego życia. Wiele dzieci trafiło na terapię.

- W dzieciństwie najbardziej bałam się, że stracę mamę lub tatę - wspomina Cait, która w 2001 roku miała 12 lat. - No i straciłam. Jak tu się nie bać życia? Przez rok chodziłam do terapeutki. Aż powiedziałam: „Nie wiem, o czym mogłybyśmy dziś rozmawiać". W jeszcze trudniejszej sytuacji są dzieci zabitych 11 września muzułmanów. Jedna z osieroconych przez ojca rodzin pokazanych w filmie, musiała zmienić miejsce zamieszkania - z powodu anty-muzułmańskich nastrojów w Nowym Jorku - przeprowadziła się do Oklahomy.

Naznaczone stygmatem „dzieci 11 września" spotykają się co roku na Camp Haze, obozie organizowanym przez rodziców, którzy stracili w zamachu syna.

- Pochodzimy z różnych miast i środowisk, mimo to jesteśmy tacy podobni - zauważa jedna z uczestniczek obozu.

Pierwszym z nich jest „11 września - stan wyjątkowy" (TVP2 pokazała go w poniedziałek, godz. 0.55), brytyjski dokument przedstawiający fabularyzowaną rekonstrukcję wydarzeń feralnego dnia. Historia zaczyna się o 8 rano wraz ze startem samolotu American Airlines lecącego z Bostonu do Los Angeles. Kiedy kwadrans po oderwaniu się od ziemi pięciu terrorystów opanowało samolot, stewardessa Betty Ong, wbrew procedurom przewidującym podporządkowanie się porywaczom, zawiadomiła o zdarzeniu wieżę kontrolną.

Pozostało 91% artykułu
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Film
Cannes 2024: Złota Palma dla Meryl Streep
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Film
Histeria - czyli historia wibratora
Film
#Dzień 6 i zapowiedź #DNIA 7 – w stronę maja, w stronę słońca
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił