Zeitlin zapuścił się na prowincję. Nędzną, opuszczoną, samotnie walczącą o przetrwanie. Egzotyczną. I został w niej na lata. Tu zrealizował 30-minutowy film „Glory at Sea” o życiu i wierzeniach ludzi znad Missisipi. Tu również powstał jego fabularny debiut.
Głównym bohaterem „Bestii z południowych krain” jest dziecko starające się uwierzyć w harmonię świata. Na przekór temu, co już je dotknęło. Jest półsierotą i często rozmawia z matką, której obok nie ma. Teraz wioskę, w której mieszka sześcioletnia dziewczynka o imieniu Hushpuppy, zalewa powódź. Dziewczynka walczy o dom i życie ojca, jedynego bliskiego jej człowieka.
Akcja filmu toczy się w Luizjanie, w delcie Missisipi, w miejscowości Bathtube, zanurzonej w zieloności lasów, niemal odciętej od cywilizacji. To skrawek ziemi położony blisko Nowego Orleanu, część Stanów Zjednoczonych. A jednak patrzymy na nieokiełznaną naturę, która w jednej chwili może zamienić się we wroga.
Hushpuppy nauczyła się już funkcjonować w swoim prostym otoczeniu, jednak w czasie powodzi musi stawić czoło tragedii przerastającej jej dziecięce doświadczenie. Wrażliwa sześciolatka żyje ze świadomością końca jej małego świata.
Straciła matkę, dom, wie, że powoli, ale nieuchronnie traci ojca. Ten, zdając sobie sprawę ze śmiertelnej choroby, jest w stosunku do córki szorstki i wymagający. Jakby chciał ją w ten sposób przygotować do samodzielnego życia, które będzie musiała wieść.
Baśniowe stwory
Może to poczucie śmiertelności świata i podświadomy lęk sprawiają, że w wyobraźni dziewczynki ożywają zabójcze stwory – wielkie przedpotopowe tury. Czy przez to film zamienia się w baśń, przypowieść? Nie. Bo dziwne monstra są w gruncie rzeczy równie prawdziwe, jak ojciec czy sąsiedzi. Zapełniają świat dziecka, a ono musi sobie z nimi poradzić.
„Bestie z południowych krain” są również opowieścią o przetrwaniu. O wierności tradycji, miłości do miejsca urodzenia i domu.
Wreszcie o szukaniu wśród przeciwności losu tego, na czym można się oprzeć: solidarności z innymi ludźmi.
Zeitlin – reżyser, scenarzysta, autor muzyki – zawiesza swój film między realizmem a dziecięcą fantazją, poezją, mitem. Realizm jest tu najsłabszą stroną: reżyser pokazuje przeraźliwą nędzę, brudne chałupy, połamane meble, ale jednocześnie estetyzuje biedę i idealizuje życie w Bathtube.
Charyzmatyczni amatorzy
Jednak ta opowieść ma magię. Także dzięki charyzmatycznym aktorom amatorom. Główną rolę gra ośmioletnia Quvenzhane Wallis, wybrana spośród kilku tysięcy kandydatek. Swą naturalnością natychmiast ujęła reżysera. W jej ojca wcielił się Dwight Henry – piekarz, który zachwycił realizatorów dramatyczną opowieścią, jak odbudowywał swój dom po huraganie Katrina.
Film Zeitlina wymyka się klasyfikacjom. Recenzent „Guardiana” nazwał go obrazem ekologicznym opowiadającym o niebezpieczeństwach czasu globalnego ocieplenia. Chyba się pomylił. „Bestie z południowych krain” uwodzą nieprawdopodobnie pięknymi kadrami i pokazują zagrożenia odległego nam świata, ale mimo swej egzotyki są historią całkowicie uniwersalną.
W ubiegłym roku zwycięzca Sundance, niezależny film Debry Granik „Do szpiku kości” zdobył cztery nominacje do Oscara. Wielu amerykańskich krytyków uważa, że Zeitlin może pójść przetartą przez Granik drogą.