Bardzo gorąco polecam „Jesteś Bogiem" Leszka Dawida. Dawid — w historii, której akcja toczy się na przełomie wieków — opowiada o muzykach z grupy Paktofonika: o pasji, jaka narodziła się w śląskim blokowisku, ale też samotności i inności artysty. A w tle tej historii jest Polska w pierwszym okresie transformacji, z drapieżnym kapitalizmem, małymi interesami, biedą i mentalnością odziedziczoną po socjalizmie.
Z kolei tym, którzy tęsknią za pogodnym nastrojem, chciałabym zarekomendować „Mój rower" Piotra Trzaskalskiego. Ojciec, syn i wnuk żyją w różnych światach. Ale przychodzi moment, w którym spotykają się. W życiu starego człowieka następuje rewolucja — opuszcza go żona, z którą przeżył całe lata. Trzej mężczyźni próbują stawić czoła nowej sytuacji. Odnajdują nadwątlone więzi, próbują odpowiedzieć sobie na pytanie czym jest ojcostwo, zakopują przepaść między pokoleniami. A jako bonus dla widza jest jeszcze świetna rola Michała Urbaniaka. Znany muzyk zadebiutował na ekranie w świetnym stylu!
W podobnym nastroju utrzymana jest „Piąta pora roku" Jerzego Domaradzkiego, gdzie Ewa Wiśniewska i Marian Dziędziel przekonują, że na miłość nigdy nie jest za późno i nawet różnice społeczne nie są wtedy w stanie ludzi rozdzielić.
W kinach „Drogówkę" Wojciecha Smarzowskiego obejrzało ponad milion osób. Ale jeśli ktoś się na ten film nie wybrał albo chce go sobie przypomnieć, to może już sięgnąć po płytę DVD. A warto. „Drogówka" to bardzo mocny film o Polsce. Historia siedmiu policjantów, którym biały lizak daje poczuje władzy i bezkarności. Siedmiu łapówkarzy bez moralności. Ale też opowieść o codzienności, która im na to pozwala. Współczesna Polska z filmu Smarzowskiego jest pełna brudu i grzechów codziennych. Bezinteresownej zawiści, usprawiedliwiania łotrostwa, korupcji, kolesiostwa, chamstwa, chciwości spotęgowanej jeszcze przez kapitalizm. Ten film jest krzykiem.