Laury najważniejszych festiwali są dziś w zasięgu twórców kina rumuńskiego. Moda? Tak, ale zasłużona. Filmowcy tego kraju znaleźli własną, prostą receptę na sukces. Nie dysponują wielkimi budżetami ani nowoczesnym zapleczem filmowym, ale postawili w kinie na prawdę. Czasem niełatwą.
Tworzą na ekranie portret kraju, poturbowanego przez lata dyktatury Ceausescu, z trudem wyzbywającego się wyniesionej z komunizmu mentalności. Ale nie posługują się nachalną propagandą, sięgają po historie własne, bliskich znajomych, przyjaciół. Albo zasłyszane czy czasem wyczytane w gazecie. Dzięki temu ich filmy, pełne prawdy, nabierają cech uniwersalnych.
Relacje z matką
„Pozycja dziecka" nagrodzona Złotym Niedźwiedziem na ubiegłorocznym festiwalu w Berlinie wpisuje się w ten nurt.
– Pracowaliśmy ze scenarzystą Razvanem Radulescu nad innym projektem – mówi reżyser Calin Peter Netzer. – To miał być film o brytyjskiej rodzinie na Costa del Sol. Szybko pojęliśmy, że nie rozumiemy mentalności bohaterów. Zaczęliśmy rozmawiać na temat naszego życia i relacji z bliskimi. Pomyśleliśmy, że to lepszy temat. Wyszliśmy od historii moich stosunków z matką i wokół nich zbudowaliśmy fikcyjną opowieść. Nie było jednak łatwo. Scenariusz powstawał dwa lata. Poprawialiśmy go kilkanaście razy.