Niemiecki konstruktor Oskar Barnack chciał pozbyć się tradycyjnych ciężkich aparatów na płyty fotograficzne. Przerobił urządzenie do testowych ekspozycji filmu kinowego w aparat Ur-Leica (w języku niemieckim przedrostek „Ur" oznacza coś pierwszego, pierwotnego), który stał się pierwszym na świecie aparatem małoobrazkowym. Był rok 1914, który z czasem okrzyknięto datą przełomową w światowej fotografii. Dziewięć lat później wyprodukowano 25 prototypów aparatu małoobrazkowego 35 mm do celów testowych. Następnie, na wiosennych targach w Lipsku, zadebiutował już Leica A z wbudowanym składanym obiektywnym.
W 1932 r. używano ok. 90 tys. aparatów Leica, a do 1961 r. liczba ta wzrosła do miliona. W tym czasie pojawiały się, oczywiście, kolejne produkty. W 1954 r. zadebiutowała m.in. legendarna Leica M3 z mocowaniem bagnetowym i dalmierzem o dużym powiększeniu. Jak twierdzi producent, model ten wyznaczył koniec ery aparatów z gwintem do mocowania obiektywu. Przewijanie filmu stało się łatwiejsze dzięki dźwigni szybkiego naciągu.
Aparatów tej marki używał Elvis Presley. Obecnie, poza zawodowymi fotografami i entuzjastami marki, ich fanami są Lenny Kravitz, Scarlett Johansson, Brad Pitt czy Bruce Springsteen. Starsze modele sprzedawane są na aukcjach i osiągają rekordowe sumy. Przykładowo: w 2007 r. na aukcji w Wiedniu za model z 1923 r. zapłacono 336 tys. euro. Aparat pochodził ze słynnej prototypowej serii i był oznaczony numerem 107.
„Zwykła" leica, np. model X Vario, to również niemały wydatek – w tym przypadku niespełna 10 tys. zł. Dlaczego tyle? – Cena w gospodarce wolnorynkowej to sprawa umowna – odpowiada z uśmiechem Sławomir Kasper z firmy Millroy, która jest wyłącznym dystrybutorem na Polskę marki Leica. Ale już po chwili tłumaczy, że producent aparatów zatrudnia setki europejskich, również niemieckich (czytaj: jednych z najdroższych na świecie) inżynierów i techników. – Reżimy jakościowe w Leica Camera są wieloetapowe. Na przykład obiektyw: pierwsza kontrola na poziomie pojedynczej soczewki – pionowe krawędzie są ręcznie malowane na czarno, aby uniknąć wewnętrznych odblasków. Następny etap to sprawdzenie pracy samego obiektywu, a na końcu układu aparat plus obiektyw oraz adjustacja ręczna dalmierza. Ostatecznie do rąk klienta trafia zawsze produkt z certyfikatem jakości, ręcznie podpisanym przez konkretnego pracownika odpowiedzialnego za jakość danego obiektywu i aparatu.
Początki Leica to rok 1849, kiedy Carl Kellner, 23-letni mechanik i matematyk samouk, założył Instytut Optyczny w niemieckim mieście Wetzlar. Instytut zajmował się produkcją teleskopów, które były wyposażone w ortoskopowy okular achromatyczny zaprojektowany przez Kellnera. Nieco później poszerzono linię produktów o mikroskopy. W 1855 r. Kellner zmarł na gruźlicę (miał wtedy zaledwie 29 lat), a biznesem zajął się jego wieloletni wspólnik Friedrich Christian Belthle (który zresztą później ożenił się z wdową po zmarłym właścicielu). Ten z kolei sprowadził do firmy 22-letniego optyka Ernsta Leitza, który zasłynął z dużej precyzji i dbałości o szczegóły. Leitz radził sobie na tyle dobrze, że Belthle zrobił z niego wspólnika.