Reklama

Będzie bat na współczesnych „szarlatanów": nowa ustawa i milionowe kary za pseudomedycynę

„Lex szarlatan", jak potocznie nazywa się projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjenta, to bat na firmy i osoby, które z praktyk pseudomedycznych zrobiły sobie źródło zarobku. Walka z nimi ma być bezwzględna, a kary sięgną nawet miliona złotych.

Publikacja: 29.06.2025 10:26

Projekt ma dać rzecznikowi praw pacjenta narzędzia do walki z praktykami pseudomedycznymi

Projekt ma dać rzecznikowi praw pacjenta narzędzia do walki z praktykami pseudomedycznymi

Foto: Adobe Stock

– Inicjatywę zmierzającą do uregulowania kwestii praktyk odwodzących społeczeństwo od konwencjonalnych metod leczenia, oceniam bardzo pozytywnie – komentuje adw. Karolina Seidel, ekspertka ds. prawa medycznego.

Skierowany do konsultacji publicznych projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjenta – potocznie zwanej „lex szarlatan” – ma przede wszystkim dać rzecznikowi praw pacjenta narzędzia do walki z praktykami pseudomedycznymi, w tym dezinformacją (jeśli czerpie się z niej korzyści majątkowe). Ministerstwo Zdrowia szacuje bowiem, że obecnie taką działalność prowadzić może od kilku do kilkunastu tysięcy osób lub podmiotów. Zgodnie z zapowiedziami ze środowiska samego rzecznika, na pierwszy ogień mają pójść te najbardziej medialne, wokół których skupiają się inne biznesy.

Część komentujących pomysł resortu ma zastrzeżenia do – ich zdaniem – nieprecyzyjnego określenia, czym praktyka pseudomedyczna w zasadzie jest, a także tego, jakimi kryteriami będzie się kierował rzecznik. Rodzą się obawy, czy ministerstwo nie wyleje tym samym dziecka z kąpielą. W projekcie mowa bowiem o ratowaniu, przywracaniu lub poprawianiu zdrowia oraz podejmowaniu działań służących jego zachowaniu, kiedy zajmuje się tym osoba niewykonująca zawodu medycznego, a diabeł – jak zwykle – może tkwić w szczegółach.

Czytaj więcej

Uwaga na psychoterapie w sieci. "Równie dobrze mogę leczyć sokiem z jarzębiny"

„Lex szarlatan”: milionowe kary za praktyki pseudomedyczne będą nakładane do skutku

Zwłaszcza że kary przewidziane przez nowe prawo są drakońskie, bo sięgające nawet miliona zł – i  mogą być one nakładane nie tylko jednorazowo, ale do skutku. Choć ich wysokość z pewnością zadziała na wyobraźnię, rzecznik oczywiście nie będzie musiał od razu wytaczać najcięższych dział – w jego arsenale znajdzie się też ostrzeżenie publiczne lub nakaz tymczasowego zawieszenia działalności, do czasu zakończenia prowadzonego przez niego postępowania.

Reklama
Reklama

Mec. Seidel uważa, że klucz tkwi właśnie w dodatkowych uprawnieniach, które zyska – dziś mający „niewielkie możliwości” – rzecznik. – Jeśli zyska prawo do nakładania nawet milionowych kar administracyjnych – z możliwością ponawiania ich, póki szkodliwy przekaz np. nie zniknie z internetu – jest wielce prawdopodobne, że przyniesie to efekt. W innych przypadkach będzie mógł też wystosować do społeczeństwa ostrzeżenie publiczne, co wcześniej obarczone było ryzykiem posądzenia o naruszenie dóbr osobistych np. danej firmy – unaocznia mecenas.

Czytaj więcej

Uwaga na pseudoleczenie wad zgryzu. Rzecznik pacjentów wydał decyzję

Adwokatka: zaufanie do medycyny alternatywnej nie bierze się znikąd, trzeba poprawić dostęp do opieki medycznej i jej jakość

Z kolei adwokatka Maria Bergmann, również specjalizująca się w dziedzinie prawa medycznego, ma wątpliwości, czy to załatwi sprawę.

– Pozostaje problem, który często mają inne instytucje nakładające kary pieniężne, czyli ich egzekucja, jeśli – przykładowo – podmiot zarejestrowany jest za granicą, albo na tzw. słupa – przewiduje. Skuteczność zamieszczania publicznych ostrzeżeń będzie zaś – jej zdaniem – uzależniona od ich zasięgu, szczególnie w mediach społecznościowych, gdzie działają „pseudomedycy”

– Nie można też zapominać, że zaufanie do tzw. altmedu nie bierze się znikąd. Dlatego walka z pseudomedycyną musi iść w parze z realną poprawą dostępności i jakości opieki medycznej, a także z rzetelną edukacją zdrowotną – konkluduje ekspertka.

Czytaj więcej

Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Reklama
Reklama

„Szarlatan” żeruje na strachu i desperacji pacjentów, ale już dzisiaj można z nim walczyć

Mimo to kierunek zmian obrany przez ministerstwo mec. Bergmann również ocenia pozytywnie. Przypomina jednak, że już dzisiaj w walce z „szarlatanami” państwo nie jest bezradne. Tych bowiem można pociągnąć do odpowiedzialności choćby na podstawie przepisów ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Ten, kto dziś bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych, czyli tych polegających na „diagnozowaniu” i leczeniu chorób, naraża się na karę grzywny.

Poza tym – zarówno przepisy tej ustawy, jak i kodeksu karnego – można zastosować też w przypadkach oferowania pseudomedycznych „terapii”, z których czerpie się korzyść majątkową. – Są to szczególnie bulwersujące przestępstwa – popełniane często z zamiarem osiągnięcia znacznych zysków przy wykorzystaniu naiwności, strachu czy desperacji pacjentów. Gdy natomiast działania takie prowadzą do uszczerbku na ich zdrowiu – w grę mogą wchodzić także przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu – mówi mec. Bergmann.

Jednak – jak zauważa adwokatka – teoria to jedno, a praktyka drugie.

– Niezbędne są działania systemowe, być może idące w kierunku zwiększenia świadomości medycznej przedstawicieli organów ścigania, bądź zacieśnienia współpracy prokuratury z rzecznikiem i samorządami zawodowymi zawodów medycznych, tak aby każdy taki przypadek szkodliwej działalności pseudomedycznej został faktycznie należycie przeanalizowany przez prokuraturę, a osoby, które za tym stoją poniosły odpowiedzialność karną – ocenia ekspertka.

Czytaj więcej

Oświadczenia pacjentów to nie wiedza medyczna. Sąd o leczeniu boreliozy

Pseudomedycyna w praktyce: matka nie chce leczyć dziecka z rakiem w szpitalu, tylko prowadzi własną terapię

A skutki – jak przytacza mec. Seidel – mogą być opłakane. – W swojej pracy spotkałam się bowiem z sytuacjami, w których np. matka chorego na złośliwy nowotwór dziecka zwracała się o poradę prawną, kiedy nie chciała rozpocząć tradycyjnego leczenia w szpitalu, tylko przez kilka miesięcy sama prowadziła terapię, stosując niekonwencjonalne metody – przyznaje ekspertka. I zastrzega: – Oczywiście nie ma nic złego w poszukiwaniu mniej znanych sposobów na np. regenerację po chorobie, ale dopiero po zakończeniu tradycyjnego leczenia.

Reklama
Reklama

– Inicjatywę zmierzającą do uregulowania kwestii praktyk odwodzących społeczeństwo od konwencjonalnych metod leczenia, oceniam bardzo pozytywnie – komentuje adw. Karolina Seidel, ekspertka ds. prawa medycznego.

Skierowany do konsultacji publicznych projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjenta – potocznie zwanej „lex szarlatan” – ma przede wszystkim dać rzecznikowi praw pacjenta narzędzia do walki z praktykami pseudomedycznymi, w tym dezinformacją (jeśli czerpie się z niej korzyści majątkowe). Ministerstwo Zdrowia szacuje bowiem, że obecnie taką działalność prowadzić może od kilku do kilkunastu tysięcy osób lub podmiotów. Zgodnie z zapowiedziami ze środowiska samego rzecznika, na pierwszy ogień mają pójść te najbardziej medialne, wokół których skupiają się inne biznesy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Samorząd i administracja
Znamy wyniki egzaminu na urzędnika mianowanego. „Przełamaliśmy barierę niemożności"
Prawo w Polsce
Czy można zagrodzić jezioro? Wody Polskie wyjaśniają
Prawo dla Ciebie
Zamieszanie z hybrydowym manicure. Klienci zestresowani. Eksperci wyjaśniają
Za granicą
Ryanair nie poleci do Hiszpanii? Szykuje się strajk pracowników. Jest stanowisko przewoźnika
Prawo drogowe
Będzie podwyżka opłat za badania techniczne aut. Wiceminister podał kwotę
Reklama
Reklama