Zwidy Spider-Mana

„Daleko od domu", nowa część przygód superbohatera, rozgrywa się w Wenecji, Pradze i Londynie. Przestrzega przed fałszem wirtualności.

Aktualizacja: 04.07.2019 21:04 Publikacja: 04.07.2019 19:09

Spider-Man (Tom Holland) na gościnnych występach w Europie

Spider-Man (Tom Holland) na gościnnych występach w Europie

Foto: materiały prasowe

Traktowane nie do końca poważnie ekranizacje komiksów, podobnie jak inteligentnie napisane powieści science fiction, pokazują nasz świat od podszewki i przepowiadają jego przyszłość.

„Daleko od domu" jest, mówiąc po szekspirowsku, lustrem przystawionym do wirtualności, a właśnie w tej przestrzeni decydowały się ostatnio wybory prezydenta Stanów Zjednoczonych, do parlamentu Unii Europejskiej, a także brexit.

Gra w internecie

Wyniki głosowań traktowane są jak w pełni demokratyczny głos obywateli, choć wiadomo, że ich decyzje były oparte na fałszywych danych prezentowanych w internecie i mediach społecznościowych. Prawda, że globalna wioska przypomina coraz bardziej komputerową grę, którą nieuczciwy gracz może sterować przez podstawionych uczestników, przestaje być historią science fiction czy produktem spiskowych teorii, zyskuje potwierdzenie. Pracują na to tysiące informatyków i hakerów zatrudnionych przez kontrwywiady światowych i lokalnych potęg.

Producenci nowego „Spider-Mana" nie stworzyli tak realistycznej opowieści jak „Brexit" Toby Haynesa, nie mamy jak w przygodach Jamesa Bonda aluzji do polityki Kremla. Ale dobry komiks jest jak moralitet: uniwersalny.

Trzeba zastrzec, że „Daleko od domu" zaczyna się jak serial dla nastolatków. Mamy nawet szkolną telewizję, w której młodzi bohaterowie opowiadają o wydarzeniach z poprzedniej części, gdy połowa uczniów wyparowała. Bohaterem, któremu wszyscy oddają hołd, jest Tony Stark, czyli Iron Man, który przypłacił bohaterstwo śmiercią.

W uniwersum komiksów Marvela chętnych do tego, by uratować świat, nie brakuje. Rolę tę, poza avangersem Nicky Fury, którego gra Samuel L. Jackson, chce zagrać Mysterio (Jake Gyllenhaal). Spider-Man (Tom Holland) jest z początku na dalszym planie. Na własne życzenie. Wylatując do Europy na szkolną wycieczkę, z premedytacją nie wziął magicznego kostiumu. Uwagę celniczki na lotnisku w Wenecji w walizce superbohatera przykuwa banan, co jest pysznym żartem z zasad bezpieczeństwa, bo przecież zaraz na pałace i kanały Wenecji zwali się straszniejsza od Al-Kaidy armia żywiołaków.

Przewrotni producenci

Europa czeka na premierę nowego filmu Woody'ego Allena, podczas gdy w Ameryce jako domniemany pedofil, chociaż nikt nie udowodnił mu winy, został odsunięty na margines. A jednak producenci „Spider-Mana" podążają śladem reżysera „Zakochanych w Rzymie", urozmaicając scenografię nowego odcinka europejskimi pejzażami. Europa jest przecież coraz popularniejszym celem wypraw młodych Amerykanów. Podobnie jak dla Chińczyków, którzy poszli już na „Daleko od domu", zostawili w kinach grube miliony, a poza imponującą bitwą na Placu św. Marka, mieli już także okazję zobaczyć pojedynek Mysterio i Spider-Mana z żywiołakami w Pradze i Londynie.

Władze tych metropolii zacierają już ręce, ponieważ kolejna armia młodych turystów wybierze się, nomen omen, daleko od domu, by przejść się jak Spider-Man po moście Karola, zobaczyć praską operę, gdzie Mozart dał premierę „Don Giovanniego" oraz zajrzeć do skarbca Tower of London. Smutek kryje pewnie mer Paryża, ponieważ szkolna wycieczka z udziałem Spider-Mana ostatecznie tam nie dociera. Pewnie producenci nie otrzymali odpowiednich świadczeń!

To w Pradze dochodzi do kluczowego zwrotu akcji i warto do niego dotrwać, bo wtedy film, pozornie przeznaczony tylko dla nastolatków, staje się frapującą opowieścią o współczesnym świecie. I jest coś niesamowicie przewrotnego, a jednocześnie perwersyjnego, że producenci zapraszający nas na trójwymiarowy film, zarabiający na sprzedaży gier komputerowych - atakują zgubną iluzję świata opartego wirtualności.

W kluczowych scenach słyszymy, że ten, kto jest nadmiernie łatwowierny i oszukuje samego siebie, nie może być dla nikogo poważnym partnerem. A manipulatorzy i populiści właśnie na ich naiwności budują sukces, wspierając się demagogią.

Warto się przekonać, jak to wygląda w „Spider-Manie", bo zwodnicza wirtualność pokazana jest intrygująco, z użyciem suspensów i wizualnych trików, których nie można rozszyfrować. Oglądamy hologramy, trójwymiarowe projekcje, współtworzone przez drony: wszystko to, co dziś robi zawrotną karierę. Tyle, że urządzenia wymyślone dla pożytku i zabawy człowieka są na służbie fałszu. A czarny charakter wpierany przez elitę informatyków wykorzystuje je w celu podstępnego zdobycia totalnej władzy. Ciekawe jest również to, że w niecny proceder uwikłany jest niespełniony artysta. Jego atutem są mocne efekty specjalne. Zdarzył się już ktoś taki w historii.

Miłosne wyzwanie

Producenci „Spider-Mana", uprzedzając o zgubnych skutkach łatwierności w wirtualnej przestrzeni, nie szczędzą nam komediowych scen, opowiadając także o kłamstwach w naszym, miejmy nadzieję, jeszcze realnym świecie. W flirtach i miłościach. Bo przecież jak to ze Spider-Manem bywa – najtrudniejszym zadaniem dla niego jest przekonanie do siebie tej jedynej, najpiękniejszej ukochanej.

Film
Bono specjalnie dla „Rzeczpospolitej": U2 pracuje nad nową płytą
Film
Zaskakujący zwycięzcy Millenium Docs Against Gravity. Jeden z szansą na Oscara
Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino