Kto oglądał trailer tego filmu, wie, jak atrakcyjnie prezentuje się Sophie Marceau i jak pociągający potrafi być Francois Cluzet. I właściwie można sobie darować pełny seans – bo już zobaczyliśmy wszystko.
Przez półtorej godziny dzieje się niewiele więcej. Piękna Sophie jako rozwiedziona wzięta pisarka Elsa jeździ po świecie w celach promocyjnych; przystojny Francois, grający znakomicie prosperującego adwokata Pierre'a, także podróżuje. Ich szlaki przecinają się tu i ówdzie, a w miejscach styku zaczyna iskrzyć.
Miłość? Jak to? Oni mają przecież swoje lata, doświadczenia, dzieci. Do tego pan posiada żonę, w którą wcieliła się reżyserka Lisa Azuelos, córka zjawiskowej (kiedyś) Marie Laforet. Niestety, nie przypomina matki ani fizycznie, ani temperamentem. Duża, zwalista i pozbawiona wdzięku po prostu zawadza na ekranie. Tym trudniej uwierzyć w historię, którą oglądamy.
Złośliwy los krzyżuje drogi Elsy i Pierre'a, ale do konsumpcji nie dochodzi. Tym „Pożądanie" różni się od tysięcy ekranowych i życiowych romansów. Pierre okazuje się tak przywiązany do małżonki tudzież dwójki uroczych dzieciaków, że tłamsi namiętność. Niemniej malujące się na obliczu męża rozmarzenie nie umyka uwagi Anny. Mimo to nie stara się niczym specjalnym ponownie go uwieść. Wkłada toporne marynary, w których wygląda jeszcze masywniej.