Rosyjski twórca opuszczał Europę w 1939 roku w poczuciu goryczy, a może i życiowej przegranej. Mając 57 lat ze statusu najwybitniejszego żyjącego kompozytora został sprowadzony do pozycji twórcy muzyki zdegenerowanej, a jego utwory wykonywano coraz rzadziej. Do tego w ciągu kilku miesięcy poprzedzających wyjazd stracił matkę, żonę i córkę, które zmarły na gruźlicę.
22 września 1939 wsiadł na statek we Francji, w której wówczas mieszkał, by po trzytygodniowej podróży dotrzeć do USA. Miał nadzieję, że rozpocznie nowy etap zawodowej kariery - Disney chciał w pełnometrażowej animacji stworzyć nowy styl prezentacji filmowej, gdzie muzyka miałaby nie ilustrować, a – inspirować. W tym celu miało zostać wykorzystane „Święto wiosny" Strawińskiego. Kompozytor zapalił się do tego pomysłu, ale powstały film „Fantazja" zamiast go usatysfakcjonować - wprawił w osłupienie – dzieło muzyczne okazało się okrojone i zmienione... Po wcześniejszym pobraniu sześciotysięcznej gaży za prawa do wykorzystania utworu - Strawiński nie miał jednak prawa się skarżyć...
Autor filmu, Marco Capalbo, opowiada w filmie nie tylko o kompozytorze, ale i o człowieku. Przypomina m.in. opinię o Strawińskim Jean Cocteau: „Kiedy z nim się rozmawia – wszystko staje się obliczalne, chaos znika" i pokazuje, że nie zawsze tak jednak było... Choć rzeczywiście był bardzo dobrze zorganizowany – przedpołudniami komponował, wieczorami – zajmował się orkiestracjami i przepisywaniem partytur. Ponadto układał pasjanse, hodował róże i oddawał się regularnie życiu towarzyskiemu, bo wokoło mieszkali sąsiedzi o ponadprzeciętnych horyzontach intelektualnych. Do tego regularnie oddawał się ćwiczeniom fizycznym, do jego ulubionych należało stawanie na głowie. Był dumny ze swego wysportowania.
W Hollywood, mimo różnych rozczarowań, kompozytor miał pierwszy własny dom i spędził w nim aż 30 lat. Towarzyszką jego życia była druga żona Wiera – ponoć mająca 20-letni staż kochanki - dopóki żyła pierwsza żona Strawińskiego. Potem dołączył do nich jeszcze Robert Craft, dyrygent i początkowo sekretarz, a potem to już trudno chyba wyliczyć...
Wszystko robili razem.