Filmy oparte na faktach to we współczesnym kinie niemal codzienność. Czasami jest to rezultat jedynie braku scenariuszowej weny, częściej jednak okazja do zainteresowania widzów zdarzeniami, o których coś słyszeli i za których kulisy chętnie by zajrzeli.
To przypadek „Witamy w Nowym Jorku" Abla Ferrary, którego twórca tak szeroko odsłonił owe kulisy, że w wielu krajach – po prezentacji na canneńskim festiwalu – za sprawą przestraszonych dystrybutorów kinowych film trafił od razu do internetu. Nasz Kino Świat się nie przeląkł i ten kontrowersyjny portret skompromitowanego francuskiego polityka możemy oglądać od piątku na dużym ekranie.
A oto owe fakty. 14 maja 2011 r. w Nowym Jorku na pokładzie odlatującego do Paryża samolotu Air France został aresztowany pod zarzutem napaści seksualnej na hotelową pokojówkę Dominique Strauss-Kahn, francuski finansista i polityk (minister w wielu rządach), dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego. ?A także potencjalny kandydat lewicy w zbliżających się wyborach prezydenckich.
Strauss-Kahn do winy się nie przyznał. Dzięki zaradności adwokatów opuścił więzienie i pozostawał w areszcie domowym z elektroniczną bransoletą na nodze. Ostatecznie po niespełna dwóch miesiącach zarzuty wycofano, uznając zeznania pokojówki za niewiarygodne. W tym samym czasie francuska dziennikarka Tristane Banon oskarżyła go o próbę gwałtu podczas wywiadu w 2003 r.
To wszystko zobaczymy w „Witajmy w Nowym Jorku", choć grany przez Gerarda Depardieu bohater nazywa się Devereaux. To podstawowe odstępstwo od faktów, ale niejedyne. Fikcyjne – wymyślone przez Ferrarę i Chrisa Zoisa – są oczywiście rozmowy z prostytutkami, towarzyszami orgietek, żoną (Jacqueline Bisset) czy adwokatami.