Nerwowo w dół, ale bez paniki – tak można scharakteryzować wczorajszą sesję. Po ostrych spadkach na początku w połowie dnia znaleźli się chętni do zakupów mocno przecenionych akcji. Wprawdzie popyt ten zdołał tylko nieco zredukować straty, ale z pewnością trochę uspokoił inwestorów – zwłaszcza tych posiadających akcje małych i średnich firm.

Przyszłość nie rysuje się w różowych kolorach. Wyniki firm, które już podały wyniki kwartalne, nie dały impulsu do zwyżek, a pieniądze napływające do funduszy inwestycyjnych są w stanie jedynie złagodzić korektę. Zakupom nie sprzyja też sytuacja na światowych rynkach. Ostatecznie na zamknięciu wczorajszej sesji WIG20 stracił 1,35 proc., w czym istotny udział miał PKN Orlen. Spółka podała, że w III kwartale wynik netto będzie o 200 mln zł mniejszy z uwagi na konieczność odpisu księgowego. Lepiej zakończyły dzień mWIG40 i sWIG80, które straciły po 0,7 proc. Obroty podliczono na 1,8 mld zł.

W takich okolicznościach nie dziwi słaby debiut spółki elektromaszynowej Introl. Za prawa do akcji na koniec sesji płacono 10,84 zł, o 5,7 proc. poniżej ceny emisyjnej. Za to akcje wtorkowego debiutanta ZNTK Łapy zdrożały aż o 36,5 proc., z nawiązką odrabiając straty po pierwszym dniu notowań. Być może inwestorzy liczą, że spółka wygra kontrakt na modernizację wagonów dla PKP, co będzie się wiązać z nową emisją. Sesja w Europie rozpoczęła się od spadków, choć dużo mniejszych niż w Warszawie. Wskaźnik DJ Stoxx 50 tracił ok. 0,5 proc. Drożały akcje spółek wydobywczych po tym, jak znów głośno zrobiło się na temat fuzji BHP Billiton i Rio Tinto (analiza poniżej).

Z drugiej strony znalazł się holenderski browar InBev. Akcje spadły o 14 proc. po tym, jak spółka podała rozczarowujące wyniki za III kwartał.