Zapowiedzi nowego ministra środowiska na pewno ucieszą przedsiębiorców. Na wczorajszej konferencji prasowej zapewniał on, że jest zwolennikiem zwiększenia oszczędności w energetyce i sprawiedliwego podziału limitów dwutlenku węgla. To miód na serce hut, cementowni, firm budowlanych i ceramicznych, które domagają się zmiany kryteriów alokacji praw do emisji dwutlenku węgla.
– Nie chciałem się zgodzić na zastosowanie równego kryterium dla wszystkich przedsiębiorstw. Trzeba uwzględnić techniczne możliwości redukcji emisji, a ma je energetyka, która nie wykorzystuje w pełni np. bloków gazowo-parowych i źródeł odnawialnych – podkreślił minister Nowicki.
Ze wstępnych obliczeń ministerstwa wynika, że jeśli energetyka dostanie nieco mniej uprawnień w latach 2008 – 2012, to prąd podrożeje z tego tytułu tylko o 1 – 2 proc. Jednocześnie minister prywatnie opowiada się przeciwko budowaniu elektrowni atomowych. Jego zdaniem pieniądze, jakie pochłonęłaby ich budowa, lepiej byłoby przeznaczyć na poprawienie efektywności energetycznej tradycyjnych elektrowni.
Trudności w podziale praw do dwutlenku węgla wynikają z faktu, że Komisja Europejska wyznaczyła dla polskiego przemysłu limit emisji 208,5 mln ton rocznie – o 27 proc. niższy od naszych żądań. Polska zaskarżyła tę decyzję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. I nie zamierza się wycofywać. – Satysfakcjonujące byłoby dla nas otrzymanie limitu na poziomie ponad 230 mln ton – wyjaśnił minister Nowicki.
Dodał, że nie zamierza także wycofywać się ze sporu o legalizację organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO). – Chciałbym, by Polska była krajem wolnym od GMO – podkreślił. Dodał, że podobnie jak my uważa wiele państw w UE.