W zeszłym roku do polskich sądów trafiło ok. 2 tys. wniosków o ogłoszenie upadłości firm. Ze względu na to, że część z nich w ogóle nie miała majątku oraz z powodu braków formalnych i umorzeń sądy wydały tylko 447 postanowień o niewypłacalności przedsiębiorstw. To o 22 proc. mniej niż w 2006 roku.
Z tych 447 bankructw 84 proc. zakwalifikowano jako upadłości w celu likwidacji majątku, a jedynie 16 proc. – z możliwością zawarcia układu.– Upadłości jest coraz mniej m.in. ze względu na wzrost gospodarczy kraju. Nawet firmy, których efektywność pozostawia wiele do życzenia, w czasie wzrostu wypracowują dochody, które pozwalają im przetrwać – tłumaczy „Rz” Wojciech Warski, ekspert Business Centre Club. Przyznaje, że liczba ogłoszonych przez sąd bankructw jest bardzo mała i nie oddaje rzeczywistej sytuacji. – Do sądów trafiają sprawy dotyczące dużych kwot zadłużenia. W przypadku niewielkich sum po prostu nie opłaca się z tym iść do sądu – mówi Warski.
Na decyzje sądu wierzyciele nie muszą czekać długo, ale jeśli chodzi o zakończenie postępowania upadłościowego, w grę wchodzi okres 5 lat, a nawet dłużej. Np. postępowanie w jednym z warszawskich przedsiębiorstw ciągnie się już 14 lat.
– Jeśli firma nie ma zadłużenia, a jej działalność zakończyła się fiaskiem, to jest zwykle zamykana. Nie ma danych, ile w ciągu roku takich przedsiębiorstw przestaje istnieć. Próbowaliśmy to oszacować, ale margines błędu jest zbyt duży i zrezygnowaliśmy – wyjaśnia Anna Czulec z firmy Coface Poland, która przygotowała najnowszy raport o upadłościach w Polsce.
Najbardziej zagrożoną pod tym względem branżą jest handel hurtowy (identycznie było w 2006 r.). W zeszłym roku 74 takie przedsiębiorstwa zbankrutowały (w 2006 r. było ich 120), co stanowi 17 proc. wszystkich przypadków niewypłacalności. – Wynika to przede wszystkim z bardzo ryzykownej struktury finansowania hurtowni opierającej się na kredycie kupieckim oraz bankowym. Niewielki zasób własnych kapitałów przy relatywnie wysokich obrotach osiąganych przez tego rodzaju firmy może doprowadzić, w przypadku nawet pojedynczych problemów z odzyskaniem własnych należności bądź upłynnieniem zapasów, do utraty płynności finansowej – komentuje Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka Coface Poland. Na drugim miejscu znalazło się budownictwo z 49 bankructwami. Na tym rynku widać od kilku lat zdecydowaną poprawę koniunktury. Jeszcze w 2003 r. zbankrutowało 361 firm budowlanych, w 2004 r. – 226, w 2006 r. – 81.