W miniony piątek rząd USA ogłosił plan działań mający zapobiec recesji, dołączając tym samym do pompujących coraz więcej pieniędzy w międzynarodowy system finansowy banków centralnych. Plany ulg podatkowych dla Amerykanów, które szacuje się na ponad 145 mld dolarów, nie uspokoiły jednak posiadaczy akcji. Raczej uświadomiły im, że skala problemu jest o wiele większa, niż się to wcześniej wydawało, a amerykańska zapaść może rozlać się na cały świat. Stąd wczorajsza paniczna reakcja na giełdach. Do planu amerykańskiej administracji sceptycznie odniósł się też George Soros, jeden z największych na świecie inwestorów. W wywiadzie dla „Der Standard” stwierdził, że po planie nie oczekuje zbyt wiele, a obecny kryzys uznał za największy po II wojnie światowej.
Poniedziałkowa panika zaczęła się od Azji, gdzie jednodniowe spadki były największe od czasu zamachów z 11 września 2001 r. Najbardziej potaniały akcje w Bombaju. Tamtejszy indeks Sensex spadł o 7,4 proc. O 5,5 proc. obniżył się wskaźnik giełdy w Hongkongu. Europejskie rynki poszły w ślad za Azją. Ceny akcji spadły średnio o ponad 6,5 proc. W USA z uwagi na Święto Martina Luthera Kinga giełdy nie pracowały.
W Warszawie nastroje były równie ponure. WIG20 spadł o 6,7 proc., dość łatwo pokonując poziom 2900 pkt, przy którym można było wcześniej zaobserwować aktywizację popytu. Tym samym indeks znalazł się na poziomie nienotowanym od końca czerwca 2006 r. Obroty na rynku przekroczyły 2 mld zł. Nieco lepiej wypadły mniejsze spółki. Indeksy mWIG40 i sWIG80 spadły o 4 proc.
Wczoraj Bank Millennium rozpoczął sezon publikacji raportów finansowych za IV kwartał. Fatalne nastroje na giełdach sprawiły, że mimo wyników lepszych od prognoz i zapowiedzi wyższej dywidendy kurs akcji spadł o ponad 6 proc.