Polsko-litewski most energetyczny, o którym dyskusje trwają od 18 lat, ma szanse powstać. Od poniedziałku działa spółka LitPol Link, której głównym zadaniem jest przygotowanie inwestycji – nie tylko planu, analiz, ale i pozwoleń oraz ustalenie finansowania.

Udziałowcy spółki to firmy odpowiadające w obu krajach za sprawne działanie systemów energetycznych, czyli PSE Operator i Lietuvos Energija. Większość wydatków związanych z przedsięwzięciem poniesie strona polska. Jak przyznała prezes PSE Operator Stefania Kasprzyk, będzie to kwota ok. 650 mln euro. Z tego ok. 580 mln euro kosztować mają zupełnie nowe linie energetyczne w naszym kraju, tak by energia przesyłana mostem mogła zostać rozprowadzona. Odcinek z Ełku do granicy z Litwą to wydatek ok. 71 mln euro.

Szef Lietuvos Energija Rymantas Juozajtis ocenia wydatki strony litewskiej na 262 mln euro. W kwocie tej uwzględniono już koszty budowy linii energetycznych z Alytusa do elektrowni atomowej w Ignalinie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że od decyzji o tym, jak dużą moc będą mieć nowe bloki w elektrowni ignalińskiej, zależeć będzie też moc mostu energetycznego. A taka decyzja jest spodziewana dopiero na początku przyszłego roku, bo inwestycja w Ignalinie jest o tyle skomplikowana, że stanowią o niej nie dwaj – jak w przypadku mostu – ale czterej udziałowcy (firmy z Litwy, Łotwy, Estonii i Polski.) Na razie nie wiadomo więc, ile energii przesyłać będzie linia Ełk – Alytus.

Most energetyczny ma szczególne znaczenie dla republik nadbałtyckich, którym grozi deficyt mocy. Najpóźniej w 2010 r. stare bloki elektrowni w Ignalinie, która jest ich głównym dostawcą prądu, przestaną bowiem działać. Na uruchomienie nowych trzeba będzie poczekać kilka lat. W tym czasie Łotwa i Estonia będą skazane na Rosję. Gdy w 2015 r. powstanie polsko litewski most, republiki nadbałtyckie zyskają połączenie z zachodnioeuropejskim systemem energetycznym, co pozwoli na dywersyfikację dostaw.

Litwini obawiają się, iż największy problem z dostawami energii wystąpi między 2010 a 2013 r. By nie uzależnić się w tym czasie od importu z Rosji, władze w Wilnie zabiegają w Brukseli o zgodę na późniejsze zamknięcie starych bloków w Ignalinie. – Jeśli będziemy mieć most, kupimy energię w Polsce – powiedział w poniedziałek Juozajtis.