– Zakontraktowaliśmy już statek, który dostarczy ropę do portu w Trieście. Tam zostanie ona wtłoczona do rurociągu biegnącego do Czech – powiedział rzecznik PKN Orlen Dawid Piekarz. Tym samym polska spółka, która poprzez firmę Unipetrol kontroluje rafinerię w czeskich Kralupach, zdołała zapełnić lukę w lipcowych dostawach w wysokości 140 tys. ton ropy.
O problemach z dostawami surowca polski koncern dowiedział się 9 lipca, tuż po podpisaniu umowy przez władze Republiki Czeskiej ze Stanami Zjednoczonymi dotyczącej budowy radaru na potrzeby planowanej tarczy antyrakietowej.
Firma Loturno, pośrednicząca w transporcie rosyjskiej ropy spółce Ceska Rafinerska (do niej należą Kralupy), zawiadomiła wówczas Orlen, że w lipcu dostawy ropy będą o połowę niższe.
Loturno tłumaczy ograniczenie dostaw problemami technicznymi. Michaił Barkow – wiceprezes spółki Transnieft, odpowiedzialnej za rosyjskie rurociągi, stwierdził zaś, że zmniejszenie dostaw do Czech nie ma związku z polityką. Z kolei Nurisław Subajew, szef firmy Tatnieft, której ropa transportowana jest do Ceskiej Rafinerskiej, powiedział, że niższe dostawy do Czech związane są z koniecznością wypełnienia zobowiązań kontraktowych jego firmy wobec m.in. tureckiej rafinerii Turpas.
Wszystkie czeskie rafinerie przerabiają miesięcznie ok. 750 tys. ton ropy, z czego ponad połowa dociera z Rosji przez Ukrainę i Słowację rurociągiem Przyjaźń. Uzależnione od rosyjskiego surowca są także polskie rafinerie. Jedną z odnóg rurociągu biegnącą przez Białoruś transportowana jest także ropa do Polski. Tą drogą trafiał również surowiec do rafinerii w litewskich Możejkach, które dwa lata temu przejął Orlen. Ta największa w historii Polski akwizycja zagranicznej spółki nie spodobała się Rosjanon, którzy również chcieli ją przejąć. W konsekwencji odcięli oni dostawy ropy do Możejek. Oficjalnym powodem była awaria rurociągu. Zapewniali, że gdy tylko go naprawią, wznowią transport, ale tego do tej pory nie zrobili.