Wczorajszy spadek notowań WIG20 miał dwie przyczyny. Pierwsza wynikała z czynników czysto technicznych. KGHM – spółka z ponad 12-proc. udziałem w indeksie – notowana była bez dywidendy, w związku z czym kurs został skorygowany o ponad 9 proc. Druga to trwająca niechęć do inwestowania w akcje widoczna na większości parkietów świata. W efekcie po mocnej przecenie z wtorku, kiedy to przełamana została bariera 2,5 tys. pkt, indeks kontynuował marsz w dół. Ostatecznie wskaźnik spadł o 1,3 proc. Indeks obok KGHM ciągnęły w dół przede wszystkim akcje TVN i deweloperów (Polnord, GTC). Spadki ograniczały natomiast notowania „defensywnej” Telekomunikacji Polskiej, której kurs wzrósł o 0,7 proc. Spółka zapowiedziała, że jeszcze w lipcu uruchomi wart 700 mln zł program skupu własnych akcji. Drożały też papiery firm paliwowych (Lotos i PGNiG). Dotkliwe straty z dnia poprzedniego spowodowane obniżeniem prognoz finansowych odrabiał także Bioton.

Wśród mniejszych firm nadal mamy bardzo nieciekawą sytuację. Ze względu na ich niewielką płynność inwestorzy unikają ich jak ognia, a to powoduje, że z dnia na dzień indeksy schodzą coraz niżej, nie próbując nawet korygować negatywnego trendu. Szczególnie mocno widoczne jest to w sWIG80, który wczoraj stracił 1,5 proc.

Na zachodnich giełdach wciąż odbija się czkawką kryzys u największych amerykańskich kredytodawców hipotecznych. Wczoraj znów mocno potaniały akcje banków i firm ubezpieczeniowych. Paneuropejskie indeksy obu sektorów traciły w trakcie sesji nawet po ponad 3 proc. Szczególnie ucierpieli akcjonariusze szwajcarskiego ubezpieczyciela Swiss Re. Gdy spółka podała, że jej zaangażowanie na rynku obligacji hipotecznych emitowanych przez Fannie Mae i Freddie Mac sięga 10 mld dol., akcje taniały o około 8 proc.

Spadki nieco złagodziły lepsze od oczekiwań wyniki za drugi kwartał banku Wells Fargo — największego w zachodnich stanach USA, który dodatkowo podwyższył dywidendę. W pierwszych godzinach notowań jego akcje drożały o ponad 16 proc. Na fali tej informacji po 10 proc. zyskiwały też ciężko doświadczone ostatnio Fannie Mae i Freddie Mac.

W efekcie sesja w USA rozpoczęła się od wzrostu, który pomógł wyjść głównym europejskim indeksom na plus. W ciągu całego dnia indeks Dow Jones zyskał ponad 2,5 proc., najwięcej od 1 kwietnia tego roku. Oprócz poprawy nastrojów wokół amerykańskiego sektora finansowego, do wzrostów przyczyniły się również spadające ceny ropy. W środę baryłka surowca staniała o 4 dolary.