Trzymaj złote, jak długo się da

Dopóki oprocentowanie lokat złotowych jest dużo wyższe niż tych w walucie europejskiej, a dodatkowo złoty stopniowo się umacnia, nie ma co rozważać zamiany oszczędności na euro

Publikacja: 18.09.2008 03:22

Na początku roku euro było droższe o 20 gr

Na początku roku euro było droższe o 20 gr

Foto: Rzeczpospolita

Rok 2011, podany przez premiera Tuska jako termin wprowadzenia w Polsce euro, jest co prawda mało prawdopodobny, ale jeśli nie wtedy, to rok – dwa lata później waluta europejska w Polsce będzie.

Powstaje więc pytanie, czy należy już uwzględnić to w strategiach oszczędzania. Skoro i tak gromadzone przez nas w banku czy w funduszach pieniądze za kilka lat zostaną zamienione na euro, może lepiej zrobić to samemu wcześniej na korzystniejszych warunkach?

Zasięgnęliśmy opinii ekonomistów, sprawdziliśmy ofertę rynkową i okazało się, że przeważają argumenty przeciwko wcześniejszemu przechodzeniu na euro.

Przede wszystkim na lokatach złotowych czy polskich obligacjach zarabiamy obecnie dużo więcej niż na depozytach walutowych. Rocznych lokat w euro o oprocentowaniu przekraczającym 3 proc. w skali roku jest niewiele. Ma taką na przykład Deutsche Bank PBC – 3 proc., Polbank – 3,25 proc., Getin Bank – 4,35 proc. (bierzemy pod uwagę wkłady do 10 tys. euro). Ale złote możemy na rok ulokować w Getin Banku na 7,25 proc., a w Polbanku na 6,65 proc. (wkład do 25 tys. zł). Są też różne specjalne oferty, na przykład trzymiesięczna lokata ING Banku gwarantująca 8 proc. odsetek czy dwuletnia Millennium z taką samą stawką.

Dużo więcej niż na depozycie w euro można także zarobić na obligacjach skarbowych. Dwulatki sprzedawane we wrześniu zapewniają stałe odsetki w wysokości 6 proc. rocznie, a czterolatki i dziesięciolatki odpowiednio 7 proc. oraz 7,25 proc. w pierwszym roku.

Na razie ta dysproporcja między oprocentowaniem oszczędności złotowych i walutowych nie zmieni się. Co więcej, zapowiedź wprowadzenia euro może spowodować, że w pierwszym okresie przygotowań do tej operacji stopy dotyczące złotego jeszcze trochę wzrosną, bo będziemy musieli obniżać inflację. I ten okres trzeba wykorzystać do zarabiania na lokatach złotowych.

Potem stopy będą musiały spaść, bo jest to jeden z warunków przyjęcia do strefy euro, ale prawdopodobnie mocno zbliżą się do poziomu obowiązującego w innych krajach UE dopiero w ostatnich miesiącach przed wprowadzeniem w Polsce waluty europejskiej.

Przeciwko zamianie oszczędności złotowych na euro przemawiają również prognozy walutowe. Zarobić na euro moglibyśmy tylko wtedy, gdyby złoty się osłabiał. Bo to oznaczałoby, że cena waluty europejskiej rośnie. I wtedy nasz depozyt zyskiwałby na wartości.

W ostatnich latach złoty jednak systematycznie się umacniał i ekonomiści przewidują, że tendencja ta się utrzyma. Co więcej, dewaluacja byłaby źle widziana przez instytucje europejskie i mogłaby stanowić przeszkodę w przejściu polskiej gospodarki na euro.

– Naszym zdaniem w tym roku dojdzie do łagodnej aprecjacji złotego – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku. I jest to dość powszechna opinia.

Przez cały czas może dochodzić do wahań kursów, ale przeciętnemu oszczędzającemu trudno będzie na nich zarabiać. Najlepiej więc wstrzymać się z operacją wymiany waluty. Zdaniem ekonomistów prawdopodobnie przed wejściem do strefy euro będziemy mogli zrobić to po atrakcyjniejszym kursie. Niektórzy twierdzą, że w 2011 roku za walutę europejską będziemy płacić 3 zł. Gdyby jednak doszło do kryzysu gospodarczego i złoty zaczął mocno słabnąć, decyzję o zamianie walut trzeba byłoby podjąć jak najszybciej.

Pouczający może być przykład Słowacji. Tam oficjalne stopy procentowe banku centralnego przez cały czas przebywania korony słowackiej w ERM2 były wyższe niż w strefie euro i dopiero pod koniec okresu przejściowego zostały zrównane. Rzecz jasna nie ma gwarancji, że tak samo będzie to wyglądać w Polsce (o czym świadczy choćby sytuacja w sąsiednich Czechach, gdzie koszt pieniądza od lat jest niższy niż w strefie euro), ale w moim przekonaniu taki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. Tak więc wejście do strefy euro powinno wiązać się ze spadkiem stóp procentowych, a co za tym idzie – oprocentowania lokat i rachunków oszczędnościowych, lecz owa konwergencja na dobre rozpocznie się dopiero w ostatnich miesiącach przed upływem planowanego terminu wprowadzenia wspólnej waluty. Co więcej, dążenie do trwałego obniżenia inflacji może wymagać na początku większych, niż do tej pory sądzono, podwyżek stóp w Polsce. Biorąc pod uwagę narastające spekulacje na temat terminu i skali przyszłorocznych obniżek stóp w strefie euro, można przypuszczać, że w najbliższej przyszłości to złotówkowe produkty oszczędnościowe staną się relatywnie bardziej atrakcyjne. Przekonujących argumentów przemawiających za szybką zamianą oszczędności na euro próżno również szukać w prognozach kursu walutowego. Z jednej strony, już wejście złotego do ERM2 oznacza usztywnienie kursu i ograniczenie ryzyka walutowego nieodłącznie związanego z inwestycjami w zagraniczne aktywa (w tym rzecz jasna nominowane w euro). Z drugiej strony, dla posiadaczy lokat walutowych korzystne byłoby osłabienie złotego. Tymczasem w okresie przedakcesyjnym osłabienie naszej waluty nie tylko wydaje się znacznie mniej prawdopodobne niż dalsza stopniowa aprecjacja, ale jest także surowo traktowane przez europejskie instytucje przy ocenie stabilności kursu walutowego.

Podanie daty przyjęcia euro w 2011 r. zostało bardzo pozytywnie przyjęte przez rynki finansowe. Deklaracja rządu, o ile wkrótce zostanie przedstawiony harmonogram wejścia do strefy euro, w istotny sposób redukuje ryzyko kursowe i zwiększa atrakcyjność obligacji o długich terminach zapadalności. Szybkie wejście do strefy euro będzie oznaczało bardziej restrykcyjną politykę pieniężną w celu szybszego zmniejszenia inflacji, tak aby w ciągu najbliższych dwóch lat Polska w sposób trwały spełniła kryterium inflacyjne. Oznacza to również bardziej restrykcyjną politykę fiskalną i większy nacisk na redukcję deficytu budżetowego. Jeśli zostanie podana późniejsza data wejścia do strefy euro, np. rok 2012, złoty również powinien się umacniać, przynajmniej w średnim terminie. Biorąc to pod uwagę, z zamianą części oszczędności na euro należałoby poczekać, aż złoty wystarczająco się umocni. Gdyby złoty wszedł do ERM2 od stycznia przyszłego roku, prawdopodobnie na początku dwuletniego pobytu w tym systemie rynki testowałyby skłonność NBP do obrony kursu walutowego. Zbiegłoby się to z bardzo słabym wzrostem gospodarczym w strefie euro, oczekiwanym właśnie w 2009 r. Ryzyko osłabienia złotego mogłoby się pojawić, gdyby deficyt obrotów bieżących nadal silnie się zwiększał. Podanie daty wejścia do strefy euro tworzy nową sytuację. Inwestorzy ponownie zaczynają rozważać grę na konwergencję, co oznaczałoby strukturalne umocnienie złotego w ciągu najbliższych dwóch lat do ok. 3 zł za euro oraz zwiększenie popytu na obligacje o długim terminie zapadalności. Scenariusz ten może nie dojść do skutku z powodu transmisji spowolnienia gospodarczego ze strefy euro, wymuszającej osłabienie złotego, oraz z powodu ryzyka politycznego; szybkie przyjęcie euro może się okazać niewygodne dla części polityków.

Deklarację premiera Tuska, wskazującą na rok 2011 jako moment przyjęcia euro, na pewno należy uznać za zaskakującą. Tak przyjął ją nawet minister finansów. Nie dziwi więc gwałtowna reakcja rynku walutowego, która oczywiście doprowadziła do umocnienia złotego.

Jednak w średniej i długiej perspektywie deklaracja ta nie zmienia zasadniczo scenariusza inwestycyjnego dla osób uzyskujących dochody w złotych. Premier Tusk złożył ją podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy i wydaje się, że jest ona skierowana głównie do przedsiębiorców (przede wszystkim eksporterów), dla których silna aprecjacja waluty w pierwszej połowie bieżącego roku oznaczała coraz trudniejsze warunki działalności gospodarczej.

Dla klienta detalicznego aprecjacja złotego, utrzymująca się od początku akcesji Polski do Unii Europejskiej, jest bardzo korzystna. Dotyczy to zwłaszcza kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty nominowane w walutach obcych.

Natomiast z punktu widzenia oszczędzających aprecjacja połączona z wyższymi stopami procentowymi NBP w porównaniu z oprocentowaniem w strefie euro sprawia, że nie opłacało się lokować nadwyżek finansowych we wspólnej walucie. Deklaracja polskiego premiera może przekonać do oszczędzania w złotych tych, którzy począwszy od sierpnia tego roku – kiedy to po obniżce stóp procentowych w Czechach złoty tracił na wartości – zaczęli częściowo wątpić w siłę naszej waluty. Większą popularnością mogą obecnie cieszyć się lokaty strukturyzowane, które oferują atrakcyjne zyski w sytuacji umacniania się waluty krajowej.

Doświadczenia innych krajów wstępujących do strefy euro, szczególnie Słowacji, wskazują na to, że kolejnej fali silnej aprecjacji złotego możemy oczekiwać po wejściu do systemu ERM2, czyli w okresie bezpośrednich przygotowań do przyjęcia wspólnej waluty. Skala aprecjacji będzie zależała od tego, po jakim kursie złoty zostanie przeliczony na euro.

Deklaracje rządu na temat terminu przystąpienia Polski do strefy euro nie są istotnym argumentem za zmianą strategii inwestycyjnej. Nawet jeżeli uznamy, że plan wprowadzenia euro w 2011 r. jest realistyczny (co może budzić wątpliwości), to oszczędzanie w złotych nadal wydaje się znacznie lepszym rozwiązaniem niż lokowanie kapitału w euro. Na korzyść krajowej waluty przemawia zarówno wysokość stóp procentowych (oprocentowanie depozytów w euro jest nieporównanie niższe niż złotowych), jak też potencjalnie lepsze perspektywy krajowej giełdy niż rynków europejskich (ze względu na większy potencjał wzrostu polskiej gospodarki). Rekomendacja nie zależy zatem od skali ryzyka, jaką jesteśmy gotowi podjąć przy oszczędzaniu. Argumentem za pozostaniem przy złotych jest również przewidywane w ciągu kilku lat dalsze umocnienie złotego wobec euro, szczególnie w sytuacji, gdyby scenariusz stosunkowo szybkiego przystąpienia do strefy euro miał się uprawdopodobnić.

Za kilka lat, w momencie wchodzenia do strefy euro, prawdopodobnie będziemy mogli wymienić oszczędności na euro po korzystniejszym kursie niż obecnie. Trzymajmy więc złotego w portfelach tak długo, jak się da.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy