To już drugie w Polsce podejście do uwolnienia cen. Pierwsze – w listopadzie ubiegłego roku – zakończyło się fiaskiem.
Poprzedni prezes Urzędu Regulacji Energetyki zniósł obowiązek zatwierdzania taryf, ale potem stracił stanowisko. Mariusz Swora, gdy objął funkcję, od razu zapowiadał, że ceny mogą być wolne od 2009 r., o ile spełnione zostaną pewne warunki. Od tego czasu upłynęło 11 miesięcy i szef URE krytycznie ocenia sytuację na polskim rynku energetycznym. A to oznacza, że najpewniej nie zgodzi się, by firmy sprzedające energię dowolnie ustalały cenniki dla gospodarstw domowych. W przypadku firm sprzedawcy energii już od ponad roku nie muszą pytać prezesa urzędu o zgodę, by podnieść ceny.
Jeśli Mariusz Swora ogłosi dziś utrzymanie w 2009 r. obowiązku zatwierdzania taryf, można się spodziewać protestów firm i tego, że w najbliższych tygodniach złożą w URE wnioski o podwyżki cen.
Według ekspertów ceny energii od początku 2009 r. mogą wzrosnąć o 20 – 30 proc. Wysokość podwyżki zależeć będzie od negocjacji między kopalniami i elektrowniami, a także cen, jakie te ostatnie zaoferują w kontraktach na 2009 r. firmom handlującym energią.
Jeśli ceny nie zostaną uwolnione, a prezes URE zgodzi się na to, by energia dla odbiorców indywidualnych podrożała o 20 – 30 proc., to ich rachunki wzrosną o 10 – 15 proc. Sama energia stanowi bowiem mniej więcej połowę całej opłaty, reszta to koszty związane z jej dostarczeniem.