Ceny akcji w Warszawie po wtorkowym uspokojeniu znów runęły w dół. Wskaźnik największych firm WIG20 po obniżce o 7,6 proc. wyznaczył nowe dno bessy. Pierwszy raz od ponad czterech lat spadł poniżej poziomu 1,7 tys. pkt, który jeszcze kilka tygodni temu wydawał się czystą abstrakcją. Inwestorzy wciąż pozbywają się przede wszystkim akcji banków. Wczoraj indeks tego sektora stracił prawie 8 proc. Najgorzej wypadły akcje Getinu, BRE, Pekao, Millennium i BZ WBK. Mocniej przeceniono tylko akcje uzależnionych od kondycji sektora bankowego deweloperów. Tu indeks sektora spadł o 9 proc. Liderami zniżek w tej branży byli najwięksi – Echo, GTC i Polnord.
Ale traciła cała giełda. Dość powiedzieć, że na koniec dnia ceny akcji 288 firm spadły, a tylko 34 zanotowały wzrost notowań. Właściwie jedynym pocieszeniem może być duży spadek obrotów. Wczoraj podliczono je na zaledwie 1,1 mld zł, podczas gdy dzień wcześniej sięgały prawie 2 mld zł, a październikowa średnia to 1,6 mld zł. Być może to zwiastun, że podażowa strona rynku ma już dość.
Słabe zamknięcie sesji wtorkowej w USA spowodowało, że wczoraj dzień na parkietach Europy Zachodniej znów rozpoczął się od spadków. Najważniejsze giełdy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie traciły po ok.
4 proc. Tym razem to nie sektor bankowy ciągnął rynki w dół. Najmocniej traciły spółki surowcowe. W reakcji na taniejące surowce ich ceny spadły średnio o ponad 5 proc. Ale ostro przeceniono także sektor ubezpieczeniowy. Na rynku pojawiły się plotki, że niemiecki Allianz zamierza obniżyć dywidendę. Lepiej radziły sobie defensywne akcje spółek farmaceutycznych.
W USA sesja rozpoczęła się od spadków i na spadkach zakończyła – Dow Jones stracił 5,69 proc., S&P500 – 6,1 proc. . Obok obaw przed recesją na świecie inwestorzy z niepokojem przyjęli rekordową kwartalną stratę Wachovii, która sięgnęła 24 mld dol.