KNF nie wyklucza manipulacji kursem. Mogłaby to być niepokojąca zapowiedź tego, co wydarzy się w piątek – wygasają wówczas kontrakty terminowe na WIG20. Na rynku nie ustają spekulacje, że duzi inwestorzy mogą być zainteresowani sporym spadkiem indeksu największych polskich spółek, by zamknąć swe krótkie pozycje z zyskiem.
Zgłoszone na wczorajszym fixingu zlecenie sprzedaży warte było ok. 100 mln zł. To nieco mniej niż podczas poprzedniego fixingu cudów (12 listopada JP Morgan wstrząsnął rynkiem, zgłaszając gotowość do kupna akcji za 130 mln zł), ale i tak sporo. Środowe obroty na giełdzie wyniosły 1,14 mld zł. To oznacza, że zlecenie było odpowiedzialne za ok. 1/6 z nich. WIG20 w jednej chwili powiększył straty o 1,5 proc. (28 pkt) i zakończył, tracąc 3,9 proc. To był najgorszy wynik w całej Europie.– Ustaliliśmy, że za spadek notowań odpowiada jedno zlecenie koszykowe sprzedaży. Wiemy, z którego domu maklerskiego wyszło i ustalamy okoliczności pod kątem ewentualnej manipulacji – poinformował Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.
Na giełdzie od ostatniego poniedziałku liczba otwartych pozycji na grudniowych kontraktach spadła o 30 tys. i według stanu na koniec wczorajszej sesji wynosi 60 tys. Od wtorku, gdy na kontrakty uwagę zwróciła KNF, widać wyraźnie, że inwestorzy zamieniają kontrakty grudniowe na styczniowe. Wczorajsze zamieszanie mogło być próbą sprawdzenia, czy ktoś będzie bronił rynku w sytuacji dużej podaży akcji.