W tym roku na obowiązkowe, bezpłatne szczepienia dzieci resort chce wydać 59 mln zł. W 2008 r. za szczepionki zapłacił 69 mln zł.

– Dzieci nie zostaną bez szczepionek – zapewnia Andrzej Wojtyła, główny inspektor sanitarny. – Jeśli zabraknie pieniędzy, dostaniemy dodatkowe środki z rezerwy budżetowej. Mamy też zapasy szczepionek z zeszłego roku. Mniej pieniędzy oznacza jednak, że niemożliwe będzie sfinansowanie przez państwo dodatkowych bezpłatnych szczepionek dla dzieci. A naukowcy na nie liczą. Zdaniem prof. Walerii Hryniewicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego budżet powinien zapłacić za szczepionki na ospę wietrzną i pneumokoki wywołujące zapalenie płuc u niemowląt wszystkim dzieciom w wieku poniżej dwóch lat (od zeszłego roku bezpłatna jest m.in. dla wcześniaków). Dzieci powinny dostawać też szczepionki na wywołujące biegunki rotawirusy.

Resort obiecuje powszechne szczepienia na pneumokoki. – To nasz priorytet – mówi wiceminister Marek Twardowski. Ale przyznaje, że nie wie, skąd wziąć na to pieniądze. A potrzeba dodatkowych 135 mln zł. I to przy założeniu, że firmy farmaceutyczne chciałyby sprzedawać szczepionki na pneumokoki po cenach prawie trzy razy niższych niż w aptekach. Naukowcy chcieliby też szczepień przeciw meningokokom wywołującym sepsę. – Ale to duży wydatek, bo trzeba by zaszczepić wszystkie dzieci do 18. roku życia – mówi Hryniewicz.