Rok 2008 był dla rynku funduszy inwestycyjnych jednym z najgorszych w historii. Praktycznie przez cały rok klienci wycofywali z nich pieniądze, a łączna wartość aktywów spadła o prawie połowę, do 73,7 mld zł pod koniec roku. Na tak dramatyczny spadek wpłynęły zarówno umorzenia, jak i stale obniżające się wyceny jednostek funduszy trzymających w portfelach akcje.
O tym, jak fatalny był to okres, świadczy też to, że tylko co ósmy fundusz zdołał pokonać tzw. benchmark, a więc uzyskać lepszy wynik niż stopa zwrotu z wzorcowego dla danej strategii inwestycyjnej portfela. Takim sukcesem mogą się pochwalić głównie fundusze bezpieczne. A to niestety oznacza, że w większości przypadków przyjęte przez zarządzających strategie okazały się nietrafione. Chodzi tu nie tylko o dobór akcji do portfela, choć ten wydaje się kluczowy, ale także instrumentów dłużnych w zależności od terminu ich wykupu. W ubiegłym roku korzystnie było mieć obligacje o odległym terminie wykupu, na co postawiło niewielu zarządzających funduszami.
W 2008 r. ceny akcji na warszawskiej giełdzie spadły średnio o połowę. Spośród 301 spółek notowanych przez cały rok jedynie siedem odnotowało wzrost wartości. W tak skrajnie niesprzyjających warunkach od zarządzających funduszami akcyjnymi lub mieszanymi z dużym udziałem akcji trudno wymagać dodatnich stóp zwrotu. Można jednak oczekiwać, że w czasie bessy zredukują udział akcji w portfelu do minimum przewidzianego w strategii inwestycyjnej oraz że dobiorą do niego spółki, które będą się zachowywały lepiej niż rynek.
Wyniki za ubiegły rok pokazują jednak, że nawet to zadanie okazało się za trudne. Spośród funduszy akcyjnych ani jednemu nie udało się pokonać benchmarku wyliczonego na podstawie zmiany wartości indeksów giełdowych i średniej rentowności papierów dłużnych. To spostrzeżenie w równym stopniu dotyczy uniwersalnych funduszy polskich akcji i funduszy wyspecjalizowanych w segmencie małych i średnich spółek. W obu grupach średnia stopa zwrotu z funduszy była o około 10 pkt proc. gorsza niż benchmark, a posiadacze jednostek, którzy przetrzymali je przez cały rok, przeciętnie stracili ponad połowę zainwestowanych kwot.
Znacznie lepiej wypadły fundusze bezpieczne. Nie dość, że średnio zanotowały dodatnie stopy zwrotu, to jeszcze części zarządzających udało się wypracować wynik lepszy niż stopa zwrotu z wzorcowego portfela.