– Firmy zawierały umowy na opcje maksymalnie na dziewięć miesięcy do roku – wyjaśnia Piotr Kalisz, główny ekonomista CitiHandlowego. Ostatnie były podpisywane w sierpniu, bo potem nasza waluta zaczęła tracić. Zaczyna się więc okres wygasania umów, część już zamieniono na kredyty. Tak więc jeden z ważnych czynników osłabiających złotego przestaje działać.
Przed świętami złoty zyskiwał, ale rosła też giełda. Jarosław Janecki z Societe Generale zaznacza, że jedno z drugim ma wiele wspólnego. – Naszą walutę umacnia sentyment, pod którym kryje się m.in. sytuacja na giełdach – mówi ekonomista. – Jeśli na parkiecie indeksy rosną, złoty zyskuje.
Janecki przypomina też, że dużym zainteresowaniem ostatnio cieszyły się przetargi na rządowe obligacje. Zwiększony dopływ kapitału także pomaga złotemu.
Z kolei Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zwraca uwagę na sygnały, jakie docierają do nas z zagranicy. – Pożyczka z MFW na poprawę płynności finansowej czy możliwość brania pod zastaw przez EBC obligacji denominowanych w walutach narodowych stawia naszego złotego na dobrej pozycji w oczach inwestorów – podkreśla Jankowiak.
Na umocnienie złotego wpływ mają też działania banków centralnych Anglii, Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych na rzecz osłabienia rodzimych walut. – Fed, EBC, BOE widzą w takim działaniu lekarstwo na recesję, jeśli fala tzw. konkurencyjnych dewaluacji ruszy, wówczas złoty się wzmocni, ale też trudno będzie naszej gospodarce uchronić się przed recesją – wyjaśnia ekonomista PRB. – Przy takim scenariuszu nasz PKB może się w tym roku skurczyć nawet o 2 proc. Zdaniem ekspertów większego wpływu na naszą walutę nie mają już ciągłe korekty w dół prognoz dotyczących PKB czy nie najciekawsze dane dotyczące produkcji przemysłowej. – Z moich obserwacji wynika, że także delikatne cięcie stóp procentowych rzędu 25 punktów procentowych nie działa na kurs waluty – zauważa Janecki.