Czołówka Listy 500 z ubiegłego roku (ponad 25 firm) jest w komplecie, a z pierwszej setki zniknęło aż dziesięć firm. Najbardziej prawdopodobnym powodem była chęć ukrycia przed opinią publiczną i swoimi konkurentami gorszych niż poprzednio rezultatów ekonomicznych. Uderza brak w czołówce Listy 500 przedsiębiorstw hutniczych. Znikanie dużych przedsiębiorstw z Listy może też częściowo wynikać ze zmian organizacyjnych, takich jak przejęcia czy połączenia firm.
Kolejne Listy 500 pokazują zjawisko postępującej koncentracji obrotów, a tym samym siły ekonomicznej. Wskazują na to proste mierniki koncentracji. W 2008 roku na pierwsze dziesięć największych przedsiębiorstw przypadło 21,8 proc. obrotów wszystkich przedsiębiorstw z Listy 500, podczas gdy rok wcześniej było to 20,8 proc. Szybko zwiększa się liczba firm o wysokich przychodach. W 2008 roku w zestawieniu znalazło się 14 przedsiębiorstw z przychodami powyżej 10 mld zł, wobec dziewięciu rok wcześniej i aż 134 duże spółki z przychodami powyżej 2 mld zł (wobec 117 rok wcześniej).
Wpływ na takie zmiany miała oczywiście także inflacja, zwłaszcza w przedsiębiorstwach związanych z rynkami surowcowymi. Niemniej jednak w świetle przyrostu liczby firm o największych obrotach potwierdza się teza o rosnącej koncentracji przychodów w grupie gigantów. Można też zauważyć, że zwiększa się liczba przedsiębiorstw o przychodach z przedziału między 2 a 10 mld zł.
W minionym roku miało miejsce większe niż w poprzednich latach tasowanie przedsiębiorstw na Liście 500. Obok imponujących awansów zdarzały się także nieoczekiwane spadki, które z perspektywy czasu można by traktować jako zwiastuny nadchodzącego kryzysu. Są to przypadki producentów samochodów lub kompanii telefonii komórkowej, którzy nagle przestali poprawiać swoje pozycje w rankingu największych, do czego nas przyzwyczaili w poprzednich latach, i w najlepszym wypadku zaledwie utrzymali swoje dotychczasowe pozycje.
Pierwsza setka na Liście tradycyjnie grupuje przedsiębiorstwa związane z produkcją i obrotem surowcami, telekomunikacją, handlem w dużych sieciach sklepów, usługami finansowymi, energetyką i przemysłem motoryzacyjnym. Wysokie pozycje z poprzednich lat tracą przedsiębiorstwa transportowe. Mniejsze niż w 2007 r. przychody naszego narodowego przewoźnika powietrznego pokazują, że najwyraźniej traci on rynek na rzecz swoich zagranicznych rywali. Od wielu lat zwiększa się bowiem dynamicznie liczba pasażerów przewożonych samolotami. Ten przykład pokazuje, że przy niewłaściwej strategii można tracić na dynamicznie rozwijającym się rynku. Sytuację może uzdrowić jedynie prywatyzacja.