Windykatorzy jak detektywi

Banki śledzą nierzetelnych dłużników. Wynajmują windykatorów do odnajdywania tych, którzy się ukrywają

Publikacja: 28.07.2009 01:13

Windykatorzy jak detektywi

Foto: Fotorzepa, Radosław Pasterski Radosław Pasterski, MW Michał Walczak

Załóżmy, że bank w styczniu tego roku pożyczył Janowi Kowalskiemu 20 tys. zł na dwa lata. Ten spłacał regularnie raty do kwietnia. Od tego czasu bank nieraz próbował się z nim skontaktować. Bezskutecznie. Numer telefonu, który Jan Kowalski podał we wniosku kredytowym, jest już nieaktualny. Adresat nie odbiera także wysyłanej przez bank korespondencji.

– Aby uniknąć takiej sytuacji, banki coraz częściej zlecają firmom windykacyjnym uaktualnienie danych klientów – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży w firmie APS Poland.

Zadaniem windykatorów jest znalezienie przede wszystkim aktualnego numeru telefonu do nierzetelnego dłużnika. Bankom zależy także na informacji, czy ich klient w ogóle ma telefon komórkowy, czy jest to telefon na kartę czy abonamentowy. Jeśli windykator nie może zdobyć numeru telefonu, to stara się o aktualny adres. Wówczas bank może wysłać swojego pracownika, który upomni się o pieniądze.

Do firm windykacyjnych trafiają nie tylko osoby, które nie spłacają swoich zobowiązań od kilku miesięcy, ale także ci, którzy z ratą zalegają zaledwie miesiąc.

– Usługa skiptracing, czyli poszukiwania kontaktu, cieszy się rosnącą popularnością. O ile w ubiegłym roku banki pytały o taką możliwość sporadycznie, o tyle w bieżącym coraz częściej włączają skiptracing do zapytań ofertowych – tłumaczy Iwona Słomska z wrocławskiego Kruka.

Obecnie Kruk nie świadczy takiej usługi dla żadnego z banków. – Koncentrujemy się na odzyskiwaniu należności i na razie przy dużej ilości zleceń w tym zakresie skiptracing jest zbyt odległy od naszego podstawowego biznesu – wyjaśnia Słomska.

Banki zlecają uaktualnienie danych kontaktowych klientów z dwóch powodów. Bardzo im zależy na tym, żeby jak najmniej kredytów wpadło do portfela z tzw. pożyczkami nieregularnymi, na które trzeba tworzyć rezerwy. Do końca roku zostało kilka miesięcy i bankowcy zrobią wszystko, żeby tych rezerw utworzyć jak najmniej. Większe rezerwy oznaczają niższy wynik.

– Banki tną koszty. Zlecenie takiej usługi firmie zewnętrznej może się okazać tańsze i bardziej efektywne niż przeprowadzanie tego procesu w banku – mówi Jarosław Długi. – Firmy windykacyjne mają własne bazy danych, z których mogą korzystać. Prawdopodobieństwo, że namiar na klienta banku będzie szybko znaleziony, jest większe.

Drugi powód jest taki, że wiele banków ograniczyło zatrudnienie lub jest w trakcie zwolnień grupowych. I może nie mieć pracowników, którzy mogliby się zająć takimi poszukiwaniami.

Załóżmy, że bank w styczniu tego roku pożyczył Janowi Kowalskiemu 20 tys. zł na dwa lata. Ten spłacał regularnie raty do kwietnia. Od tego czasu bank nieraz próbował się z nim skontaktować. Bezskutecznie. Numer telefonu, który Jan Kowalski podał we wniosku kredytowym, jest już nieaktualny. Adresat nie odbiera także wysyłanej przez bank korespondencji.

– Aby uniknąć takiej sytuacji, banki coraz częściej zlecają firmom windykacyjnym uaktualnienie danych klientów – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży w firmie APS Poland.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień