Towarzystwa funduszy inwestycyjnych, których aktywa stanowią połowę rynku, zarobiły w II kwartale ok. 70 mln zł. To o jedną piątą więcej niż w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Jak mówią eksperci, zyski całej branży można szacować na półtorakrotność zysków trzech największych graczy. W skali całego I półrocza dałoby to kwotę ok. 135 mln zł. Choć to o dwie trzecie mniej niż w I połowie 2008 r., TFI wciąż głęboko zaglądają do kieszeni klientów. Tymczasem dyskusja o obniżce opłat za zarządzanie, na których zarabiają towarzystwa, ucichła.
U progu bessy środowisko TFI zapowiadało, że opłaty pójdą w dół. Wcześniej towarzystwa nie czuły takiej presji, bo posiadacze jednostek notowali gigantyczne zyski. Z czasem trwania kryzysu coraz głośniej było słychać z kolei, że i w bessie nie ma to sensu, bo 1 czy 2 pkt proc. przy kilkudziesięcioprocentowych stratach nie będą pocieszeniem. Choć trzeba przyznać, że pojedyncze TFI obniżyły nieco stawki. Wciąż jednak średnio na rynku w funduszach akcji wynoszą one blisko 4 proc. Dla porównania: wśród funduszy akcji oferowanych na polskim rynku przez zagraniczne instytucje finansowe najwyższa opłata za zarządzanie to 2,5 proc.
TFI są tutaj zakładnikami dystrybutorów. Zazwyczaj oddają im całą opłatę manipulacyjną i połowę opłaty za zarządzanie od aktywów, które dostarczą. Ostatnio mieliśmy do czynienia z wieloma promocjami dotyczącymi tej pierwszej. To dlatego, że niektórzy sprzedawcy rezygnowali z tych wpływów po to, by przyciągnąć klientów i zarobić chociaż na opłacie za zarządzanie.
[wyimek]4 proc. aktywów wynosi średnia opłata za zarządzanie w akcyjnych funduszach inwestycyjnych [/wyimek]
Na obniżkę tej ostatniej nie chcieli się jednak zgodzić. – Dystrybutorzy nie dali dotychczas upustów i nie należy się spodziewać, by zrobili to teraz. I tak utracili sporo przychodów ze względu na spadek sprzedaży jednostek – komentuje Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.